Przypomnijmy, Karolina Pawliczak odeszła z klubu Lewicy i z partii w ogóle z powodów programowych – tak przynajmniej sama to wyjaśnia.
Podjęłam dziś decyzję o rezygnacji z członkostwa w Lewicy oraz w Klubie Parlamentarnym Lewicy. Decyzja ta dojrzewała we mnie od dłuższego czasu, z powodu narastających rozbieżności programowych o czym niejednokrotnie informowałam – pisze w oświadczeniu posłanka.
Lokalni działacze Lewicy w rozmowie z nami nie kryją oburzenia. O „szoku” mówią też innym mediom.
To był szok, ludzie są na nią wkurzeni. Karolina swoje sukcesy, czyli stanowisko wiceprezydentki Kalisza, a potem posłanki Lewicy, zawdzięcza przecież również nam, działaczom. My pracowaliśmy na jej sukces. – mówi jedna z działaczek partii Gazecie Wyborczej.
Jak wiemy nieoficjalnie najsurowiej jej decyzję oceniają wieloletni działacze "starego" SLD i młodzi ideowcy lewicy ze środowiska partii Razem.
Proszę uszanować wyborców i oddać mandat. Głosowali na prospołeczną Lewicę, a nie neoliberalne i konserwatywne PO. – pisze na profilu facebookowym Karoliny Pawliczak jeden z lewicowych, młodych działaczy.
Oficjalnie jednak partia Nowa Lewica nie odniosła się do tej poważnej zmiany kadrowej. Nie wydała żadnego komunikatu, komentarza, a na ich stronie internetowej Karolina Pawliczak nadal widnieje jako wiceprzewodnicząca partii i posłanka, tuż obok Wiesława Szczepańskiego.
Na stronie internetowej Lewicy wszystko po staremu
O komentarz poprosiliśmy aktualnego przewodniczącego Lewicy w Kaliszu.
Zarząd podjął decyzję o wytypowaniu nowej osoby na kandydata na posła w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Nikt z obecnych na posiedzeniu nie deklarował odejścia z partii. Decyzja Posłanki była zaskoczeniem dla wszystkich członków zarządu. Jednocześnie, warto zaznaczyć, że odejścia z partii lub transfery są zjawiskiem, które występuje na scenie politycznej od zawsze i od zawsze budzi skrajne emocje – pisze do nas Tomasz Grudnicki, szef Lewicy w Kaliszu.
Grudnicki odnosi się też do sytuacji Lewicy w Kaliszu.
Obecnie Nowa Lewica w Kaliszu przygotowuje się do jesiennych wyborów parlamentarnych. Nie uważam, żeby Lewica w Kaliszu musiała odbudowywać swój wizerunek. Osoby związanie z kaliską lewicą, które wybrały własne, małe partykularne interesy nad dobro organizacji, są już dawno za przysłowiową burtą – zapewnia przewodniczący miejskiego koła partii.
Potęga Lewicy w Kaliszu to już zamierzchłe czasy. Część działaczy odeszła z partii już wcześniej, tworząc lewicowe stowarzyszenie, które łączy działaczy miejskich i powiatowych. W Radzie Miasta Kalisza – jak czytamy na stronie internetowej miasta- lewicowi radni Zbigniew Włodarek i Łukasz Włodarek – jego syn występują jako radni niezrzeszeni, podobnie jak Kamila Majewska, która już dawno daleka jest od oficjalnych struktur Lewicy.
Dlaczego odeszła?
Poza oficjalnymi wyjaśnieniami, te nieoficjalne informacje mówią o tym, że „jedynką Lewicy” w naszym okręgu wyborczym do Sejmu będzie Wiesław Szczepański. A i to nie gwarantuje mandatu. Część sondaży mówi, że w Wielkopolsce Lewica dostanie tylko jeden mandat do Sejmu, będzie to w okręgu poznańskim. W Kaliszu kandydat Lewicy nie przejdzie. A już na pewno gdyby Karolina Pawliczak startowała z nr 2, jej pozycja w Sejmie byłaby zagrożona.
Zero mandatów dla Lewicy, aż 4 dla Koalicji Obywatelskiej - twierdzi serwis lokalnapolityka.pl
Jak dowiadujemy się nieoficjalnie w Koalicji Obywatelskiej Karolina Pawliczak prawdopodobnie wystartuje z ich list i to z wysokiej pozycji. Mówi się nawet o co najmniej drugiej pozycji na liście. A KO do Sejmu z naszego okręgu może wprowadzić nawet czterech posłów. Poselska przyszłość Karoliny Pawliczak byłaby zatem zabezpieczona.
Sukces czy porażka?
Dla Koalicji Obywatelskiej jako partii w całości powyższy scenariusz byłby sukcesem. Partia pozyska rozpoznawalną posłankę. Dla lokalnych struktur to jednak symboliczna porażka. Okazałoby się, że tak duże ugrupowanie nie jest w stanie wypromować i wystawić do wyborów na dobrej pozycji żadnej własnej działaczki PO, musi sięgać po dezerterów z Lewicy. Start posłanki Pawliczak osłabi też pozycję posła Mariusza Witczaka. Poza tym działacze i Lewicy i KO przewidują, że Karolina Pawliczak będzie chciała budować swoją pozycję w Koalicji Obywatelskiej, a jednocześnie będzie próbować utrzymywać swoje wpływy w lokalnej Lewicy.
A te wpływy wciąż ma. O czym świadczy m.in. wyjątkowo cicha krytyka jej decyzji ze strony oficjalnych struktur Lewicy. Z punktu widzenia Warszawy nowa osoba w lokalnych strukturach KO/PO na pewno się przyda. Obecne kierownictwo słabo radzi sobie z kierowaniem partią. Przypomnijmy, że Koalicja Obywatelska była opozycyjnym, ale największym klubem w Radzie Miasta. W tej kadencji nastąpił jej rozłam. Z klubu odeszła m.in. Barbara Oliwiecka i radny Eskan Darwich, a partia nie wykreowała nowego lidera lub nowego, potencjalnego kandydata na prezydenta Kalisza w najbliższych wyborach. Może Pawliczak zrobi to, czego nie byli w stanie zrobić Witczak, Grodziński i Kołaciński?
Polityczna kręta droga
W końcu – jeśli Karolina Pawliczak zostanie kandydatką KO do parlamentu – działacze Platformy będą musieli pogodzić się z tą szorstką przyjaźnią. W poprzednich wyborach samorządowych Dariusz Grodziński nazwał Pawliczak „ogórkiem kaliskim”, za co ta wytoczyła mu proces. Ale to w pierwszej turze. W drugiej Karolina Pawliczak już go popierała i ramię w ramię z nim agitowała na jego rzecz. Duet ten zarzucał Kinastowskiemu, ówczesnemu zwycięzcy pierwszej tury wyborów jego związki z Prawem i Sprawiedliwością, i to stały element lokalnej polityki ostatnich lat.
Najpierw polityczna walka...
... a za chwilę polityczny sojusz
Wcześniej jednak sama Karolina Pawliczak wspierała PiS u władzy, wchodząc w koalicję z Wspólnym Kaliszem i Prawem i Sprawiedliwością właśnie. Wtedy tłumaczyła to wyborcom tak:
W samorządzie tej polityki tak naprawdę nie ma, ona jest tutaj, blisko mieszkańców. I my chcemy dla tych mieszkańców pracować, dla miasta, dla Kalisza. A odsuwamy tę politykę krajową gdzieś dalej, ona nie ma dla mnie osobiście, a i myślę, że dla moich kolegów, żadnego znaczenia – mówiła Karolina Pawliczak, ogłaszając koalicję SLD- Wspólny Kalisz – PiS w 2014 roku.
W samorządzie polityka jest i nie zawsze jest ona bezpośrednim odwzorowaniem polityki krajowej. Polityka ma swoje lokalne warianty, bo partie pracując na interes swojego ugrupowania, po drodze muszą zaspokoić interes konkretnych osób tu na dole.
Napisz komentarz
Komentarze