Izabella Cywińska zmarła w sobotę, 23 grudnia. O jej śmierci poinformował Piotr Kruszczyński, dyrektor Teatru Nowego w Poznaniu.
"Rozmawialiśmy telefonicznie w ten wtorek, jak co tydzień: o teatrze i o polityce, i trochę o nadchodzących świętach. O zdrowiu — broń boże, to od roku był temat zakazany. 'Jak Mama się czuje?' - miałem zaszczyt tak panią Izę nazywać. 'Szkoda czasu, synku. Boli jak zaraza, więc nie ma co gadać. Jak na chwilę przestaje, czytam to nasze wydawnictwo na stulecie Nowego. Świetne jest'. 'Cieszę się. To zadzwonię jeszcze w Wigilię…' Czytaj, teatralna Mamo, twórz. I odpoczywaj w spokoju" - napisał dyrektor Teatru Nowego w Poznaniu.
Choć w Kaliszu spędziła tylko trzy lata, trwale zmieniła kaliską scenę i sprawiła, że o Kaliszu było głośno w artystycznym świecie. - Jej pobyt w naszym mieście trwale zapisał się w historii kaliskiej sceny teatralnej - napisał prezydent, Krystian Kinastowski.
Izabella Cywińska urodziła się w 1935 roku we Lwowie. Wychowywała się w rodzinnym majątku Kamień Puławski na Lubelszczyźnie. Po wojnie studiowała etnografię w Poznaniu i na Uniwersytecie Warszawskim oraz reżyserię w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. Debiutowała inscenizacjami Męża i żony Aleksandra Fredry i Dozorcy Harolda Pintera w Teatrze im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku (1965). Pracowała jako reżyser w Białymstoku, później w Teatrze Polskim w Poznaniu.
W roku 1970 objęła dyrekcję Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. Po trzech latach zaproponowano jej Teatr Nowy w Poznaniu, który prowadziła do 1989 roku, kiedy po odzyskaniu niepodległości weszła do rządu Tadeusza Mazowieckiego jako minister kultury. Po dymisji rządu i dwuletnim pełnieniu funkcji prezesa Fundacji Kultury wróciła do reżyserii teatralnej i telewizyjnej, zadebiutowała też jako reżyserka serialu (Boża podszewka, 1997), filmu telewizyjnego (Cud purymowy, 2000) i filmu pełnoekranowego (Kochankowie z Marony, 2005). W latach 2008-2011 była dyrektorem Teatru Ateneum w Warszawie. Wydała zapiski ze swego urzędowania Nagłe zastępstwo: z dziennika pani minister (Warszawa 1992) i autobiografię Dziewczyna z Kamienia (Warszawa 2015).
Była uważana za wzór rozsądnego i odpowiedzialnego dyrektora. Na opinię tę pracują przede wszystkim sukcesy poznańskiego Teatru Nowego, prowadzonego przez nią przez nieomal dwadzieścia lat. Dyrektorskie umiejętności i determinację graniczącą z okrucieństwem wykazała już przejmując władzę w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu i zwalniając nieomal cały zastany zespół. Korzystając ze swej znajomości scen w Polsce skompletowała wówczas od zera to, co zawsze było podstawową siłą jej antrepryz: ekipę. Byli w niej reżyserzy Maciej Prus i Helmut Kajzar, kierownik literacki Andrzej Falkiewicz, a także ciekawi aktorzy na czele z Januszem Michałowskim, który został jej drugim mężem. Spektakle tej ekipy łączyły ambicje (rzadkie wówczas w teatrach niewielkiego miasta) z przystępnością; grano tam wciąż nowego wówczas Witkacego, ale i adaptacje Nocy i dni (w jej reżyserii) i Trędowatą. Większość ekipy aktorskiej przeszła z nią w 1973 do Poznania, współtworząc jeden z najsilniejszych i najbardziej zintegrowanych zespołów teatralnych w latach siedemdziesiątych, mądrze odnawiany w osiemdziesiątych * (źródło Encyklopedia Teatru Polskiego.)
***
Fragment pracy Jan Ciechowicz „Cud w Kaliszu” : trzy sezony teatralne Izabelli Cywińskiej.
Jako reżyser zaczynała od Osieckiej (musical Apetyt na czereśnie), kończyła Rodziewiczówną (melodramat M iędzy ustami a brzegiem pucharu). Na 11 wyreżyserowanych przedstawień aż 6 poświęciła kwestiom kobiecym, jakby powiedzieli feminiści. Przez pierwsze dwa sezony lansowała na dobrą sprawę wyłącznie polski repertuar. Z obcych autorów stawiała przede wszystkim na Rosjan (Czechow, Suchowo-Kobylin, Sałyński). Bezsporne sukcesy artystyczne miała dwa (Ścisły nadzór Geneta i Śmierć Tarełkina Suchowa-Kobylina); poniosła także przynajmniej dwie dotkliwe porażki (Trzy siostry Czechowa i Ostatni strzał Sałyńskiego). Najbardziej kontrowersyjnym spektaklem w kaliskim okresie była jej inscenizacja Nocy i dni Dąbrowskiej. Generalnie rzecz ujmując, Cywińska - także jako dyrektor artystyczny - postawiła na bardzo ambitny repertuar, wybierając zdecydowanie dzieła pisarzy współczesnych. Ani klasyka, ani na przykład Szekspir (zaledwie jedna realizacja) nie stanowiły o cudzie kaliskim.
W wypowiedzi dla „Polski” Cywińska doda, że jej zamiarem było zaprosić do Kalisza najciekawszych ludzi swego pokolenia (któryż to już przykład teatru pokolenia „młodych zdolnych”, po Dejmku w Łodzi czy Hübnerze w Gdańsku?)15. Dostali do dyspozycji prawie pusty budynek, niemal bez żadnych zobowiązań wobec „starych”. Na 22 aktorów w zespole z dawnej ekipy pozostało zaledwie 5. W gmachu przy Mickiewicza 2 zmniejszyli nieco liczbę miejsc na widowni (u Obidniak było ich 546, u Cywińskiej 523). Mieli trochę utopijną ambicję wyrobienia w widzu wrażliwym nowego myślenia. Najwięcej kłopotów mieli ze starszą publicznością, która była przyzwyczajona raczej do teatru „wprost”, do akcji i fabuły, nieskora do szybkiego odczytywania metafory, symbolu, znaku. A mimo to na dyskusje po przedstawieniach zostawało na sali teatralnej blisko 30% widzów. W jednym sezonie odbywało się około 80 takich dyskusji (po Szewcach w inscenizacji Prusa dyskutowano podobno trzy godziny).
Ze sprzedażą biletów także nie było źle. Wprawdzie „z kasy” sprzedawano średnio około 80 biletów na jeden wieczór, ale frekwencja w pierwszym sezonie sięgała 97% (z tego 87% to byli ludzie młodzi). A wszystko to działo się w mieście, którego liczba mieszkańców wahała się w granicach 85 tysięcy.
Największym sukcesem frekwencyjnym za dyrekcji Cywińskiej była oczywiście Trędowata Mniszkówny w przekornej inscenizacji Prusa, którą powtórzono 84 razy dla blisko 30 tysięcy widzów.
Napisz komentarz
Komentarze