Każdy, kto 16 maja znalazł się w okolicach ulicy Poznańskiej, mógł pomyśleć, że oto nad Kalisz nadciąga chmura agresywnych ptaków. Ten niecodzienny widok był tak samo piękny, co i niepokojący. Podniebne widowisko sprawili kaliszanom hodowcy zrzeszeni w Polskim Związku Hodowców Gołębi Pocztowych z oddziału w Szydłowcu. - W Kaliszu wypuszczaliśmy 3,5 tysiąca gołębi należących do ponad 100 hodowców. To był trzeci z serii 14 lotów naszego związku. Ptaki miały do pokonania 200 kilometrów – mówi portalowi faktykaliskie.pl Marcin Mirosław Matyszczak, prezes oddziału PZHGP w Szydłowcu.
Każdy z gołębi biorących udział w zawodach ma przyczepiony specjalny mikroprocesor i nadajnik. Natomiast w gołębniku, do którego musi dolecieć jest czytnik, który dokładnie co do sekundy rejestruje moment przylotu. Czasy przelotu ptaków każdego hodowcy są sumowane, a wyliczona średnia decyduje o wygranej.
Każdego sezonu rozgrywanych jest kilkanaście przelotów, za każdym razem dystans jest coraz większy. Ostatni lot w sezonie to 700 kilometrów. Gołębie kierują się silnym instynktem, który prowadzi je do celu, ale hodowcy mają swoje sposoby, które skuteczniej mobilizują ptaki do powrotu. – Czasami zamyka się na tydzień przed zawodami samca oddzielnie od samiczki, żeby się mocno stęsknił za partnerką, albo oddziela się na jakiś czas rodziców od młodych ptaków. Wtedy gołębie mają większą motywację do powrotu do domu. Po prostu kochają i tak jak ludzie tęsknią za dziećmi, albo ukochanymi – dzieli się ze swoimi obserwacjami Marcin Matyszczak.
Gołębie pocztowe są bardzo wytrzymałymi „sportowcami”. W zawodach biorą udział nawet osobniki w wieku 20 lat. Jeden z gołębich „gwiazd” Marcina Matyszczaka w wieku 11 lat pokonał dystans 1300 kilometrów z bardzo dobrym wynikiem.
MS, fot i wideo Mateusz
Napisz komentarz
Komentarze