U kaliszanki 2,5 roku temu zdiagnozowano złośliwy rak szyjki macicy z przerzutami do węzłów chłonnych w miednicy i jamie brzusznej. Jej historię z apelem o wsparcie opisywaliśmy TUTAJ
Dokładnie 16 grudnia 2021 r. usłyszałam te słowa, których nie spodziewałam się nigdy usłyszeć. Złośliwy rak szyjki macicy w stadium zaawansowania IIIC z przerzutami do węzłów chłonnych w miednicy i jamie brzusznej. Dodatkowo guz nieoperacyjny….W tym momencie cały mój świat legł w gruzach. Jadąc do domu wjechałam na drogę pod prąd, ciągle płacząc. Nie miałam pojęcia co dalej robić – opisywała Ewelina.
Kobieta samotnie wychowywała dwójkę dzieci: dziewczynkę i chłopca. To one były jej wielką motywacją do walki o zdrowie.
Obiecałam im, że nigdy się nie poddam i będę zdrowa. Tak się stało już niedługo, bo w maju usłyszałam tą radosną nowinę – rak został zaleczony. Mogłam wrócić do moich skarbów i wakacje spędziliśmy razem ciesząc się z każdej spędzonej razem chwili – opisuje kaliszanka.
Spokój nie trwał jednak długo. Szykując szkolne wyprawki dla dzieci, pani Ewelina wyczuła guzek na szyi. Niestety rak powrócił - wznowa węzłowa na węzłach nadobojczykowym w śródpiersiu i za przeponą.
By przedłużyć życie choćby o kilka lat kobieta potrzebowała dodatkowo przyjmować specjalistyczny lek. Niestety nie był on refundowany. Koszt jednej dawki to kilkadziesiąt tysięcy, a potrzebne było przyjęcie kilkunastu dawek. Jej zbiórkę na leczenie wsparło wiele osób dobrej woli.
We wtorek, 28 maja nadeszła najgorsza wiadomość – pani Ewelina odeszła w poniedziałek, 27 maja. Jej ostatnie pożegnanie zaplanowano w sobotę na 13:00 w kościele na Majkowie. Spocznie na tamtejszym Cmentarzu Żołnierskim.
Napisz komentarz
Komentarze