A wystarczy wejść na podwórko pomiędzy blokami przy ul. Podmiejskiej, by przekonać się, że w tym, co mówią mieszkańcy osiedla, nie ma przesady. - Jest ich mnóstwo, przychodzimy je obserwować – mówią mieszkańcy okolicy.
I tak jest każdego lata, już któryś rok z rzędu. To szpaki, których setki kołują nad drzewami, obsiadają gałęzie, niemożliwie przy tym hałasując. Zdesperowani mieszkańcy płoszą ptactwo, które ponownie podnosi się do lotu. I tak bez końca.
Taki obrazek codziennie obserwują nad swoimi głowami mieszkańcy ul. Podmiejskiej
Zabrudzone drzewa, uginające się pod ciężarem i ptaków, i ich odchodów. Równie brudny, co i opustoszały jest osiedlowy plac zabaw. Z oddali widać, i słychać, no i też niestety – czuć, kto tutaj rządzi. - Tak jest od lat, ale w tym roku – szczególne okropieństwo – mówi Czesława Zapaśnik, mieszkanka bloku przy ul. Podmiejskiej. Każdy dzień zaczyna od sprzątnięcia ptasich piórek z balkonu. – Kiedy popada, smród jest niesamowity – dodaje.
A to problem nie tylko estetyczny, czy zapachowy – ale i zdrowotny. - Wszystkich nas bolą gardła. Nie wiedzieliśmy od czego, a pewnie to od tego świństwa – wtóruje pani Czesławie jej sąsiad, Henryk Wrubiński. – Smród niesamowity. Nie można otworzyć balkonu. Cały czas słychać takie głośne świergotanie. Ptaki siedzą na drzewach, ich odchody lecą na dół, na plac zabaw, a dzieci bawią się w tym smrodzie.
Mieszkańcy odstarszają ptaki czym popadnie, ale te i tak wracają
Sprawa znana jest zarządowi Spółdzielni Mieszkaniowej Dobrzec, której podlegają bloki przy Podmiejskiej. Szpaki kilka lat temu oblegały pobliskie topole, po wycięciu drzew przeniosły się w głąb osiedla. Spółdzielnia chciała rok temu pójść na rękę mieszkańcom i przyciąć korony drzew, bo to właściwie jedyny skuteczny sposób walki z niepożądanymi, skrzydlatymi gośćmi. Wtedy mieszkańcy zaczęli protestować. - Spotkaliśmy się z protestem mieszkańców z tego budynku. Powołując się na rozporządzenia, ustawy dotyczące ochrony środowiska i ptaków dziko żyjących, protestowali przeciwko takiemu zabiegowi. W związku z tym odstąpiliśmy od tego zamiaru – mówi Sabina Szymańska, zastępca prezesa SM Dobrzec. Zresztą to nie pierwszy taki protest. Kiedy spółdzielnia przymierzała się do remontu budynków w innej części osiedla, mieszkańcy zaprotestowali – bo w ścianach bloków ptaki uwiły… gniazda. Teraz rykoszetem za sąsiedzki protest oburzenie pozostałych mieszkańców Podmiejskiej spada na spółdzielnię. - Ochrona środowiska im zabrania, bo szpak jest w ochronie? To jest ochrona takiego ptactwa? To jest zabójstwo! – emocjonują się mieszkańcy Podmiejskiej. – Tu z całego Kalisza w jedno miejsce przylatują ptaki!
Nie można wyjść na balkon ani otworzyć okna - narzekają mieszkańcy
Przez lata największe kaliskie osiedle zmieniło się nie do poznania. Niegdyś betonowa pustynia, dzisiaj pełna zieleni, przyciąga także rozmaite zwierzęta, także ptactwo, które mieszkańcy niekiedy dokarmiają – chociaż nie powinni. Zarząd spółdzielni chce teraz gruntownie zbadać temat i, zanim podejmie konkretne kroki, wśród mieszkańców Podmiejskiej przeprowadzi ankiety. - Myślę, że mieszkańcy rozsądnie podejdą do sprawy – uspokaja Krzysztof Dremza, prezes SM Dobrzec. – Mam nadzieję, że we własnym interesie będą z nami współpracowali, tak żeby tych ptaków w kolejnych latach było mniej i uciążliwości z tym też były jak najmniejsze.
Ptaki nie tylko hałasują, ale też brudzą
Problem nadmiernej ilości ptactwa to nie tylko problem jednego bloku, a właściwie całego miasta. Kilka lat temu poprzez podcięcie drzew udało się uporządkować zanieczyszczane przez ptaki okolice Villi Calisia w centrum Kalisza. Czy to będzie argumentem za pogodzeniem interesów kilkuset mieszkańców bloków przy Podmiejskiej?
(mz), fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze