Budżet obywatelski, jak sama nazwa wskazuje, ma umożliwić zwykłym obywatelom decydowanie na co wydać publiczne pieniądze. To w teorii, a w praktyce, jak w przypadku osiedla Czaszki, mieszkańcy nie mają żadnego wyboru. Dwa obywatelskie projekty z Czaszek urzędnicy odrzucili. Do wyboru w ramach zadań lokalnych zostawili im tylko jeden. Swój własny. – Wnioskodawcą są pracownicy Urzędu. Wnioski zostały tez poparte przez Stowarzyszenie „Wspólny Kalisz” – mówi wiceprezydent Kalisza, Piotr Kościelny.
Ten sam pomysł urzędnicy wpisali do zadań wszystkich osiedli w mieście. Urzędnik też mieszkaniec i również może zgłosić swój pomysł. Ale żeby 26 identycznych? Jak tłumaczy wiceprezydent Piotr Kościelny– to same rady osiedli zwracały ponoć uwagę, że chciałyby udoskonalić oznakowanie ulic i poszczególnych ważnych obiektów. - Dlatego z częścią rad osiedli dyskutowaliśmy, że przygotowujemy ogólny wniosek, aby każde osiedle mogło tę wizualizację mieć zupełnie nową i takim wnioskiem na poszczególne osiedla jest właśnie nowoczesny system oznakowania – mówi Piotr Kościelny, wiceprezydent Kalisza.
Jednak fakt jest taki, że to urzędnicy są inicjatorami i wnioskodawcami pomysłu. Dla Anny Linkowskiej, przedstawicielki Kaliskiej Inicjatywy Miejskiej, organizacji która zajmuje się między innymi monitorowaniem współpracy władz miasta z obywatelami, to zaprzeczenie idei partycypacji budżetu. - Jest to sytuacja skandaliczna, nie tylko w skali miasta, ale ogólnie w skali kraju, pewne kuriozum. Budżet obywatelski jest dla mieszkańców, to jest narzędzie, które ma ich zachęcać do partycypacji i zachęcać, by wzięli udział w pewnej zmianie. Urzędnicy mają swoje narzędzia i z tych narzędzi powinni skorzystać. To nie jest narzędzie dla urzędników – twierdzi Anna Linkowska z Kaliskiej Inicjatywy Miejskiej.
Budżet obywatelski jest dla mieszkańców, a nie urzędników - mówi Anna Linkowska z Kaliskiej Inicjatywy Miejskiej
Oznakowanie osiedli, ulic, budynków użyteczności publicznej i dbanie o niego, to obowiązek miasta. I powinien on być realizowany ze zwykłego budżetu miasta. Tak było do tej pory. - Oczywiście, że to jest w ramach działań Zarządu Dróg czy w ramach miasta i takie rzeczy są realizowane co jakiś czas. – przyznaje Krzysztof Gałka, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Kaliszu.
I tu pojawia się kolejny problem. Bo co jeśli na projekt nie zagłosuje wystarczająca liczba kaliszan na każdym z osiedli i przykładowo do realizacji zadanie to przejdzie na 10 osiedlach, a na reszcie nie? Połowa Kalisza będzie mieć tablice inne od pozostałej części? - Myślę, że my także jako miasto podejmiemy kroki, żeby nie zostały osiedla niepoprawnie oznakowane – twierdzi Piotr Kościelny. - Chodzi o to, że jeżeli mieszkańcy wybiorą taką identyfikację, to nawet jeżeli mieszkańcy czesci osiedli go nie wybiorą, to zadaniem miasta w przyszłości jest, by ujednolicić tablice wszędzie – sprecyzował na ostatniej konferencji Grzegorz Sapiński, prezydent Kalisza.
To po co glosować na to zadanie, skoro miasto i tak ujednolici miejskie oznakowanie? Część osiedli zapłaci za to swoimi „obywatelskimi pieniędzmi”, które mogłyby być przeznaczone na inne inwestycje, jak skwery czy place zabaw. Za to miasto wykaże się oszczędnościami w budżecie ogólnym. Urzędnicy natomiast swoją aktywnością, własną lub być może narzuconą, w pisaniu zadań, skutecznie zwiększyli liczbę projektów do Obywatelskiego Budżetu.
Agnieszka Gierz, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze