Dziennikarze mogli jedynie przysłuchiwać się zeznaniom oskarżonego, poszkodowanego oraz świadków. A sprawa dotyczy pobicia w Komendzie Miejskiej Policji, do którego miało dojść 14 sierpnia 2015 roku. Tego dnia matka poszkodowanego 30-latka zgłosiła dyżurnemu, że syn ten jest pod wpływem alkoholu i awanturuje się; Krzysztof C. miał wypić trzy setki wódki i dwa piwa.
Kobieta twierdziła, że boi się syna i chce, by zabrano go do wytrzeźwienia. W styczniu tego roku, w rozmowie z naszym portalem matka mężczyzny przyznała, że nie spodziewała się takiego rozwoju sytuacji. – Był bity pałką po nogach. Jak można bić osobę nietrzeźwą i w kajdankach? – pytała kobieta. – Kiedy wrócił do domu i zobaczyłam ślady po uderzeniach, to zamarłam.
Zemsta?
Krzysztofa C. twierdzi, że został pobity przez jednego ze znanych mu funkcjonariuszy policji. Kilka miesięcy przed tym zdarzeniem miał powiedzieć innym policjantom, że ich kolega z komendy Bartosz S. - obecnie oskarżony, bierze narkotyki oraz nimi handluje. W czwartek przed sądem Krzysztof C przekonywał, że mundurowy często zachowywał się jak osoba pod wpływem środków odurzających i był nadpobudliwy. Według mężczyzny, funkcjonariusz chciał zemścić się za te słowa, dlatego w dniu, kiedy Krzysztof C. trafił do izby wytrzeźwień, kilkakrotnie uderzył zatrzymanego gumową pałką.
Tak 30-latka miał urządzić policjant. To zdjęcie wykonane po wyjściu z komendy
Przekroczył uprawnienia
Następnego dnia Krzysztof C. zrobił obdukcję lekarską, a sprawę pobicia zgłosił w prokuraturze. Śledztwo potwierdziło, że doszło do użycia przemocy. W styczniu br. policjant usłyszał zarzuty. - Funkcjonariusz policji został postawiony w stan oskarżenia za przekroczenie uprawnień służbowych – wyjaśnia Adam Handke, prokurator. – Doszło do niezasadnego użycia środków przymusu bezpośredniego wobec osoby zatrzymanej i spowodowanie uszkodzeń ciała poniżej dni siedmiu.
Poza zasięgiem kamer
W czwartek, 5 maja podczas pierwszej rozprawy przed sądem policjant przyznał, że 14 sierpnia ubiegłego roku, słysząc, że na ul. Jasną dowożony jest Krzysztof Cz., poinformował dyżurnego o chęci spotkania się z nim. Chciał porozmawiać o kradzieżach i włamaniach, nad którymi wówczas pracował, a których mógł wiedzieć znany mu kaliszanin.
Poszkodowany Krzysztof C. przed salą sądową
Oskarżony policjant twierdzi, że w momencie spotkania z 30-latkiem poprosił o zdjęcie mu kajdanek. Wtedy obaj mieli oddalić się w miejsce nieobjęte zasięgiem monitoringu. Tam, według zeznań kaliskiego funkcjonariusza, zatrzymany zaczął zachowywać się agresywnie, próbował kopnąć jego partnera i nie uspokoił się nawet wówczas, gdy poinformowano go o konieczności użycia środka przymusu bezpośredniego. Mundurowy przyznaje, że użył pałki służbowej, uderzając mężczyznę 4 razy.
Poszkodowany dowodzi z kolei, że przez cały czas był w kajdankach. Kiedy został wyciągnięty z radiowozu i odprowadzony na bok, policjant miał go zapytać, czy wiem, kim on jest, po czym od razu użyć pałki. Mężczyzna zaprzecza, jakoby zachowywał się agresywnie. Twierdzi, że jedynie przepraszał policjanta, mając nadzieję, że bicie pałką nie będzie kontynuowane.
Zeznania policjantów pogrążą ich kolegę?
Zeznania poszkodowanego Krzysztofa C. potwierdzają po części funkcjonariusze policji, którzy tego dnia interweniowali w jego domu i przywieźli go do komendy na ul. Jasną Przyznają, że mężczyzna był pobudzony, ale nie był agresywny. I przez cały czas miał na rękach kajdanki.
Żaden z obecnych w chwili zdarzenia mundurowych nie słyszał jednak treści rozmowy pokrzywdzonego z oskarżonym ani odgłosów bicia. Jeden przyznaje, że widział jedynie szarpaninę. Świadkowie dowodzą ponadto, że Krzysztof Cz. bezpośrednio po pobiciu nie zgłosił tego faktu ani dyżurującemu w izbie zatrzymań lekarzowi, ani żadnemu z funkcjonariuszy. Poruszał się też o własnych siłach.
Na kolejnej rozprawie zostanie przesłuchany m.in. policjant, który w dniu zdarzenia pełnił dyżur z oskarżonym. Sąd nie zgodził się natomiast na przesłuchanie funkcjonariuszy, którzy według obrony mogliby poświadczyć, że w domu poszkodowanego mężczyzny często dochodzi do awantur i rękoczynów, co według pełnomocnika oskarżonego może rzucać pewne światło na prawdomówność Krzysztofa C.
Funkcjonariuszowi grożą 3 lata pozbawienia wolności. Został zawieszony w czynnościach służbowych.
AW, fot. autor, arch.
Napisz komentarz
Komentarze