- Kim jest Katarzyna Zielińska? – to pytanie zadają już nie tylko dziennikarze, którzy jako pierwsi mieli styczność ze znalezionym przez Grzegorza Sapińskiego „fachowcem” od promocji, wizerunku i komunikacji, ale od kilku dni zastanawiają się też miejscy aktywiści i osoby, które w miniony weekend odwiedziły schronisko dla bezdomnych zwierząt. Zielińska rozdawała identyfikatory kaliszanom chcącym wyprowadzić psy na spacer. Dlatego my także ponownie pytamy, kim po zakończonym audycie, jest w ratuszu Katarzyna Zielińska? I co jej praca wniosła w działanie urzędu, oprócz braku zmiany funkcjonowania Biura Komunikacji Społecznej oraz sprzecznych informacji co do jawności postępowania, za które kaliszanie zapłacili znajomej prezydenta 7 tysięcy złotych?
Ile miasto zyskało, o ile w ogóle, na współpracy z Katarzyną Zielińską? Kobieta wzięła pieniądze, zrobiła audyt, ale dotychczasowe jego wyniki niewiele wnoszą. To ogólnikowe stwierdzenia, które nasuwają się każdemu przeciętnemu użytkownikowi mediów społecznościowych, odwiedzającemu miejskie profile. A sprawnemu obserwatorowi rzuca się w oczy sama audytorka, która mimo zakończenia zlecenia nadal bryluje „na salonach”.