Osadzona w naturalizmie powieść łączy złożone studium psychologiczne kobiety nieszczęśliwej, ostatecznie upadłej i przegranej skonfrontowane z przytłaczającym życiem w małym miasteczku... Kolejne romanse Emmy Bovary to odpowiedź na tęsknotę za wielkim światem. Kobieta marzy o obracaniu się w sferach wyższych, a dopuszczając się kolejnych zdrad, szuka miłości idealnej. Z drugiej strony walczący o małżeństwo Karol nie dostrzega złożonych potrzeb żony. Bez reszty oddaje się pracy wiejskiego lekarza, rezygnując z rozwoju, kariery i zdobywania świata.
A takiego właśnie otwarcia i wolności - porzucenia roli oddanej żony pozostającej w cieniu męża - trzeba popadającej w melancholię Emmie... Ukojenia nie przynosi jej również macierzyństwo. Kulminacją tego nieszczęścia jest samobójstwo. O trudnej roli bohaterki Flauberta - filmowej Ewy - mówi Anna Konieczna, pierwsze aktorskie kroki stawiająca w kaliskim Teatrze im. W. Bogusławskiego. - To jest chyba próba odnalezienia siebie. Generalnie cały ten film dla mnie - jakbym go tak mogła spakować do jak najkrótszego zdania, żeby to jakoś opisać - to jest chyba lęk przed zderzeniem się z własnymi emocjami i takie uciekanie od jakiegoś straszliwego bólu. Nasza Ewa scenariuszowa jakby nie tylko jest rozczarowana swoim życiem jako takim i trochę nim znudzona, ale oprócz tego boryka się jeszcze z ogromną traumą po stracie dziecka.
Wśród kochanków Emmy na szczególną uwagę zasługuje Leon. W tę postać wcielił się Daniel Namiotko. Dlaczego ta jej relacja z Leonem jest szczególna? - No jest szczególna, bo Leon to taka pomoc dla niej w jej tragedii, która miała miejsce już jakiś czas temu. Ewa straciła dziecko i kochanek, którym właśnie ja jestem, w jakimś sensie to dziecko jej zastępuje - mówi. Na planie etiudy pojawiła się również wieloletnia aktorka kaliskiej sceny, Bożena Remelska.
Jedną ze statystek jest licealistka z kaliskiego "Kopernika", Angelika Jasińska. - Wczoraj grałam recepcjonistkę w hotelu; moim zadaniem było podziękować Ewie za pobyt w naszym hotelu i ona wtedy wychodziła. Dzisiaj natomiast tak na dobrą sprawę jeszcze nie wiem, jak to wszystko będzie wyglądać - przyznaje.
Powieść Gustava Flauberta demaskuje, staje się prawdą o ciemnej naturze miłości, o desperackim rzucaniu się w objęcia kolejnych kochanków. To w końcu problem degradującej człowieka nimfomanii. Po tematy te reżyserzy sięgali m.in. w roku 2000 i 14 lat później.
Tym razem etiudę filmową przygotowuje nad Prosną Grzegorz Paprzycki - rodowity kaliszanin, student reżyserii Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. - Tematem tej etiudy w skrócie, w jednym zdaniu, jest ucieczka od rzeczywistości głównej bohaterki i biorąc pod uwagę temat, staraliśmy się też odpowiednio podejść do formy tego projektu. Jeżeli chodzi o zdjęcia, o formę etiudy, to staraliśmy się, aby zdjęcia do tej realizacji posiadały element niepokoju, oderwania od rzeczywsitości, tak aby nie tylko ta strona merytoryczna, ale również formalna pasowały do założeń ustalonych na etapie preprodukcji.
Efektem końcowym będzie maksymalnie 20-minutowa miniatura filmowa. W jej tworzenie zaangażowało się prawie 20 osób. To ediuda zaliczeniowa studentów drugiego roku, a z zadaniem adaptacji Flauberta mierzy się równolegle 8 przyszłych reżyserów.
Zdjęcia do filmu realizowano w poniedziałek i wtorek nad zalewem Szałe, w Hotelu Europa oraz na Głównym Rynku - u zbiegu z ul. Kanonicką i przy Ośrodku Radioterapii (Wielkopolskiego Centrum Onkologicznego). W środę ekipa udaje się na Górny Śląsk, ostatni klaps padnie w Tarnowskich Górach.
Producentem filmu jest Wydział Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Opiekę artystyczną nad projektem sprawuje znany filmowiec i wykładowca Filip Bajon.
Witold Torbiarczyk, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze