- Bardzo źle jest z Anią Mrówczyńską. W nocy karetką na sygnale została przewieziona z kaliskiego szpitala do Łodzi. Nie oddycha sama, jest podłączona do respiratora, jej stan jest krytyczny . Błagamy o modlitwę, o siły dla Anusi, o siłę dla rodziców i o cud, bo już nic nie pozostało. – pisze do nas Małgorzata Tomczak, przyjaciółka Mrówczyńskich, od samego początku zaangażowana w akcję pomocy dziewczynce. - Anusia dzisiaj się obudziła, poznaje rodziców, którzy są przy niej cały czas, wodzi oczkami za książką. Ale nadal sama nie oddycha, mózg nie daje sygnałów, aby płuca pracowały. Jednak jest nadzieja, że się poprawi, rodzice są pełni nadziei mimo tego, że lekarze mówią, że stan jest bardzo ciężki i choroba gwałtownie postępuje. Ale nikt z nas się nie podda! Nikt nie straci nadziei, Anusia walczy to my też. – dodaje Małgorzata Tomczak.
Choroba bezlitośnie postępuje
Przypomnijmy, w 13 miesiącu życia dziewczynki, a w kolejną rocznicę ślubu państwa Mrówczyńskich, zdiagnozowano u Ani ultrarzadką chorobę genetyczną – Zespół Leigha. - Krótko mówiąc, energia nie jest dostarczana do komórek przez mózg. W pierwszej kolejności następuje degeneracja układu nerwowego, a co za tym idzie mózgu. W dalszej części są to nerki, wątroba, wzrok, słuch –tłumaczy mama Ani, Aneta Mrówczyńska. Tkanki, które nie są zaopatrywane w odpowiednią dawkę energii, zazwyczaj obumierają. Pierwsze nieodwracalne zmiany najczęściej dotyczą mózgu, co jest przyczyną upośledzenia umysłowego i opóźnienia rozwoju. Później zaczynają się problemy z kontrolą ruchów, oddychaniem, połykaniem, widzeniem i słyszeniem. Postęp choroby jest wyjątkowo szybki. Jak podają publikacje medyczne, śmierć następuje zazwyczaj w skutek zaburzenia oddychania w przeciągu dwóch lat od pojawienia się pierwszych objawów choroby i zazwyczaj dzieje się to przed szóstym rokiem życia.Rodzice Ani robią wszystko, by spowolnić postęp choroby. Ania ma zapewnioną rehabilitację, jest na specjalnej diecie, przechodziła tlenoterapię i laseroterapię. NFZ refunduje bowiem jedynie podawanie suplementów, które nie przynoszą żadnego rezultatu. Był czas, kiedy Ania stopniowo rozwijała się. Niestety teraz choroba bierze górę. Już w lipcu jej stan zaczął się pogarszać. Dziewczynka przestała raczkować, nie potrafiła ustać na nogach, miała ruchy mimowolne, była osłabiona. Jednak tak źle jak dziś, nigdy jeszcze nie było.
Kosztowne terapie. Ratunek w przeszczepie komórek macierzystych?
Choroba jest dla lekarzy nadal wielką zagadką. Nie ma na nią leku. Stosuje się jedynie rożne terapie spowalniające postęp choroby. Dla wszystkich rodziców każdy dzień życia swojego dziecka nie ma ceny. Dlatego rodzice Ani próbują wszelkich metod, które spowolniają straszną chorobę.
W pomoc w Ani, m.in. przez zbiórkę pieniędzy, organizację imprez charytatywnych czy akcji w internecie, przez kilka miesięcy zaangażowało się dziesiątki osób. Zbiórkę pieniędzy na kosztowne leczenie „Mrówki” wsparły tysiące osób, znajomi rodziny i całkiem obcy ludzie poruszeni historią choroby 2- latki. Wpłat nadal można dokonywać, a więcej informacji o sposobach pomocy można znaleźć na profilu facebookowym poświęconym Ani Mrówczyńskiej. Link jest TUTAJ. Ostatni wpis na fanpagu, to apel o modlitwę w intencji Ani. - Ania zaintubowana zostaje przewożona do szpitala w Łodzi... serce pęka a łzy lecą same... Boże nie pozwól... Boże daj siłę... Błagamy o modlitwę... dziś jak nigdy wcześniej jest nam to potrzebne....obejmijmy Anusię naszymi modlitwami, oddajmy ją w opiekę św. Ricie, świętej od spraw beznadziejnych... – czytamy w informacji od rodziny dziewczynki. Dla zdrowia Ani kluczowe mogą okazać się najbliższe godziny.
MS, fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze