Basen Delfin jesienią 2014 roku stał się symbolem zaciętej walki w kampanii wyborczej. Jego kupno, szybki remont i oddanie do użytku mieszkańców obiecał wówczas m.in. Grzegorz Sapiński i Karolina Pawliczak. Krytykowali oni zachowawczą postawę ówczesnych władz miasta. Janusz Pęcherz nie wykluczał kupna basenu, ale zwracał uwagę na wiele zagrożeń. - Dostosowanie basenu do współczesnych standardów może kosztować nawet kilka milionów złotych. (…) Gdyby do tego doliczyć koszty utrzymania basenu, to okaże się, że samorząd nie jest w stanie utrzymać tego obiektu – powiedział 30 stycznia 2014 roku Janusz Pęcherz.
Kupić za wszelką cenę?
Argumentacja nie przekonywała jego politycznych oponentów. O ile w trakcie kampanii kandydaci mogą beztrosko obiecać wszystko, to już po wyborczej wygranej, przychodzi czas na poniesienie konsekwencji. Grzegorz Sapiński dopiął swego. Niemal równo rok temu pochwalił się, że miasto kupiło basen od prywatnego właściciela za nieco ponad 1 mln zł. W ogłoszeniu sukcesu wtórowała mu rzesza koalicjantów: radny PiS, radny SLD, i Magdalena Spychalska, wówczas radna Wspólnego Kalisza.
Wiceprezydent Kościelny skromnie zaznaczył, że negocjacje z właścicielem Delfina zakończyły się sukcesem finansowym dla miasta, a remont basenu kosztować będzie 500 tys. zł. Na koniec, prezydent Sapiński osobiście zapewnił: jeżeli będzie wszystko szło zgodnie z planem to uruchomimy go na jesień (przyp. red. 2016 roku), jeśli będą jakieś problem to może to być grudzień. – powiedział w październiku 2015 roku Grzegorz Sapiński. Jak pokazały kolejne miesiące… nic nie poszło zgodnie z planem.
Sześciokrotnie drożej. Jak można było się tak pomylić?
Szybko okazało się, że remont może kosztować… 3 mln zł. Władze Kalisza nerwowo próbowały zlecać kolejne ekspertyzy i operaty. Byle zbić zatrważające koszty. Jeszcze latem tego roku, prezydent Kościelny mówił nam, że widełki kosztów są szerokie: od 600 tys. zł do 3 mln zł. Koniec końców, od momentu fetowania kupna basenu do dziś, nie zmieniło się prawie nic. Zamknięty basen stoi jak stał. Zmieniło się jedno: z kasy miasta wyparował 1 mln zł, a właściciel Delfina, właśnie o tę kwotę jest bogatszy.
„Nie kupiłabym go ani dzisiaj, ani rok temu”
Wszystko wskazuje na to, że władze miasto nie mają pojęcia co dalej. Wiceprezydent Gmerek zapewnia, że szukają możliwości pozyskania środków zewnętrznych na remont, ale biorąc pod uwagę fakt, z jakim skutkiem miasto aplikuje o takie dofinansowania, nie należy wiązać z tym jakiś bliskich i konkretnych planów. - Nie ukrywam, że ja mam bardzo duże obiekcje i duże obawy, co do stanu tego obiektu. Analizy, które zostały przeprowadzone, nie są szczególnie pomyślne dla tej inwestycji. – mówi Barbara Gmerek.
Wiceprezydent Kalisza, w ocenie sytuacji dużo bliżej do analizy Janusza Pęcherza sprzed 3 lat, który to mówił o wielomilionowych kosztach, niż do beztroskiej postawy Grzegorza Sapińskiego. - Czy miasto stać w tej chwili na remont Delfina? – Nie, miasta nie stać na remont. – odpowiada Gemrek. - Czy pani by kupiła Delfin dzisiaj?- Ani dzisiaj, ani rok temu. – ucina rozmowę pani wiceprezydent.
Jak to się stało, że przed kupnem basenu jego remont miał kosztować 500 tys. zł, a chwilę po dokonaniu transakcji koszty takich prac wzrosły sześciokrotnie? Jak to możliwe, że władze miasta najpierw kupiły, a później zastanawiały się nad tym, co tak naprawdę właśnie kupiono i jak sfinansować remont?
Kto poniesie, choćby polityczną odpowiedzialność za taki stan rzeczy? Czy i tym razem wystarczy zepchnięcie odpowiedzialności na nieobecnych dziś w ratuszu urzędników i Piotra Kościelnego? Tym razem tak łatwo nie będzie, bo internet wszystko pamięta. A grono fetujących kupno Delfina, uwiecznionych na tym zdjęciu, jest szerokie i nadal aktywne politycznie.
M.Spętany, fot. Kalisz.pl, archiwum, wideo: Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze