W czołówce trzeciej ligi jest niesamowicie ciasno. Drużyna z miejsca szóstego traci do lidera zaledwie dwa punkty. W podobnej sytuacji jest KKS, który zajmuje aktualnie czwartą lokatę. Po nadchodzącej, piętnastej kolejce, może więc dojść do sporych przetasowań. Skorzystać na nich mogą podopieczni Piotra Morawskiego i Marcina Rubasa, którzy na stadionie przy Wale Matejki podejmą Sokoła Kleczew, czyli zespół, który przewodzi obecnie stawce. Jeżeli kaliszanie pokonają swoich najbliższych rywali, a pełnej puli punktowej z trudnych wyjazdów nie przywiozą Bałtyk Gdynia i Elana Toruń, to nowym liderem zostanie w sobotę ekipa z miasta nad Prosną.
Niebiesko-biało-zieloni starają się jednak nie kalkulować przed starciem z kleczewskim teamem. Wiedzą, że jeśli zagrają na swoim odpowiednim poziomie, to z ograniem przeciwnika nie powinni mieć problemów. Mimo że Sokół jest liderem, to trudno go uznać za faworyta sobotniej potyczki. KKS potrafi z nim sobie radzić, co udowodnił w zeszłym sezonie, zgarniając w meczach przeciwko tej drużynie komplet sześciu punktów. Wprawdzie podopieczni Marcina Woźniaka przegrali w tym sezonie tylko trzy mecze, ale tęgie lanie, jakie w nich przyjęli (z Górnikiem Konin 0:3, z Elaną Toruń 1:4 i Gwardią Koszalin 0:3) może świadczyć o tym, że w pojedynkach o wysoką stawkę nie radzą sobie najlepiej. Nie mają też bezbłędnej defensywy, bo do tej pory stracili aż 20 bramek, najwięcej spośród zespołów z górnej części tabeli. Te słabości KKS powinien w sobotę bezwzględnie wykorzystać.
Kaliszanie przystąpią do spotkania uskrzydleni wyjazdowym triumfem w Szczecinie, ale jednocześnie nieco zgaszeni z powodu wypadku, w którym ucierpieli dwaj podstawowi defensorzy – Mateusz Gawlik i Dominik Domagalski. Ich na boisku w tym roku już nie zobaczymy. Z drugiej jednak strony gospodarze na pewno będą chcieli zagrać dla kolegów, więc poziom determinacji powinien być maksymalny. Sobotni mecz rozpocznie się o godzinie 14:00. O 13:00 otwarta zostanie stadionowa kasa, w której będzie można nabyć wejściówki w cenach 5 i 8 zł.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze