Kanadyjska pianistka i wokalistka Laila Biali nie jest może dobrze znana jazzfanom z Polski, ale lista prestiżowych sal, w których się prezentowała jest naprawdę imponująca. Dała kaliskiej publiczności dużo radości, bo jest artystką, którą energia rozpiera i urzekła ją pięknym głosem, solidnym warsztatem pianistycznym i indywidualnym stylem, bo w tajemniczy sposób i z wielką muzyczną kulturą łączy w swym repertuarze pop, soul, jazz i rock.
Ogromnym zaskoczeniem był występ tria Aruana Ortiza. Prawdopodobnie ze względu na informacje o kubańskim pochodzeniu muzyka sprawiły, że publiczność oczekiwała mocniej wyeksponowanej kubańskiej tradycji. Jednak Ortiz opuścił Kubę 20 lat temu, mieszkał dość długo w Europie, a potem w kilku miejscach w USA, by osiąść – jak na razie – w nowojorskim Brooklynie, a ponadto jest muzykiem znakomicie wykształconym i programowo wszechogarniającym, tworzącym projekty solo, dla grup, orkiestr, tanecznych kompanii, teatru i filmu, zatem w jego kaliskim koncercie nie za wiele było melodii, które porywałyby do tańca bądź budziły wprost skojarzenia z wyspą jak lawa gorącą. Utwory z najnowszego albumu „Hidden Voices”, zawierającego nie tylko kompozycje Ortiza, ale także standardy Colemana i Monka, to propozycja wymagająca koncentracji i prawdziwy rarytas dla muzycznych erudytów.
Na koniec festiwalu zaprezentował się Boski Możdżer. I tu rzeczywiście trzeba w opisie dodać trochę egzaltacji, bo też polski pianista jest rzeczywiście wielbiony nie tylko przez kaliską widownię. Wielką tajemnicą owiany był jego festiwalowy występ i większość oczekiwała materiału z przygotowywanej płyty. Jednak Możdżer orzekł, że jeszcze jest za wcześnie na publiczną jego prezentację, Zresztą – jak to sam określił – w przypadku koncertu nie tak ważne są dla niego sprawy repertuarowe, lecz spotkanie z publicznością. Było to zatem niezwykle uduchowione the best of, w którym usłyszeć można było usłyszeć na przykład rozedrgane „Libertango” Piazzolli czy na bis „Etiudę rewolucyjną” Chopina. Widownia szalała, więc trudno byłoby sobie wymarzyć lepszy finał festiwalu jazzowych pianistów.
Robert Kuciński, zdj. CKiS – Jakub Seydak
Napisz komentarz
Komentarze