Przedstawiciele gatunków zagrażających drzewom zbierani są w lasach całego regionu. Zbiory szkodników to coroczna praktyka leśników, którzy chcą wiedzieć z czym przyjdzie im się mierzyć po zimie. W każdym z leśnictw wykonywanych jest po kilkanaście zbiorów w wyznaczonych miejscach, mówi Tomasz Rychlik, nadleśniczy z Antonina. – W lasach wykonuje się poszukiwania szkodników pierwotnych, które zimują w konkretnej formie w ściółce lub glebie, a które mogą być zagrożeniem dla drzewostanu. Zbieramy np. kokony borecznika sosnowego albo barczatkę sosnówkę.
Poczwarki, gąsienice czy kokony trafiają do specjalnych pudełek i są wysyłane do Zakładu Ochrony Lasów. Tam, na podstawie ich zdrowotności, prognozowana jest liczba konkretnych szkodników wiosną i latem. – Jednak to tylko prognozy. Konkretna liczba szkodników uzależniona jest także od warunków pogodowych, im łagodniejsze zimy, tym więcej ich przetrwa, ale też od zwierząt, które się nimi żywią. Przykładem może być dzik, który chętnie zjada larwy.
Jeśli jednak szkodniki będą miały sprzyjające warunki wtedy mnożą się na potęgę. W ekstremalnych warunkach, na jednym drzewie, może być nawet kilka tysięcy osobników, które w szybkim czasie potrafią ogołocić cały drzewostan. Żeby zapobiec katastrofie potrzebne są opryski. Jednak to ostateczność, którą dwa lata temu leśnicy zastosowali w regionie miejscowości Świeca gdzie grasował borecznik sosnowy.
AW, zdjęcie Internet
Napisz komentarz
Komentarze