Od samego początku swej artystycznej aktywności Lidia Głazik spoglądała na świat jakby przez gigantyczne szkło powiększające. Jej pierwsze rzeźby plenerowe wyrosły przecież z zapatrzenia w maleńką formę przyprawy korzennej – goździka. Wkraczając w nurt rzeźby organicznej od samego początku szukała jednak w naturze nie gotowych rozwiązań, lecz podniety do tworzenia form, które – owszem – w jakiś sposób przypominają to, co organiczne, ale jednak stają się obiektami całkowicie autonomicznymi. Od kilku lat jej wyobraźnia skoncentrowana jest na rozbudowywaniu cyklu „Paciorkowce”, który do tej pory – i to bardzo fragmentarycznie - dane nam było oglądać jedynie poprzez pomniejszone, rysunkowe i rzeźbiarskie, projekty. Wystawa w Wieży Ciśnień jest zatem pierwszą okazją, aby stanąć oko w oko z nowymi, zrealizowanymi zgodnie z założeniami projektów, rzeźbami Lidii Głazik. „Paciorkowce” to kompozycje, w których na delikatne metalowe konstrukcje artystka nanizała rozmaite, niewielkie formy kuliste, przypominające – zależnie od skojarzeń – korale, paciorki różańca, krople deszczu czy łzy. Są one ażurowe, lekkie, delikatne, choć dochodzą do wysokości 200 centymetrów. Są w sensie interpretacyjnym urokliwie zawieszone między organicznością a poetyckością. Z jednej strony czuje się w nich spójność ze światem natury, z drugiej – trudno oprzeć się wrażeniu wkraczania w pełen liryzmu i magii świat wykreowany przez artystkę.
W „Paciorkowcach” Głazik po raz pierwszy sięgnęła po konstrukcje metalowe, ale w ich obrębie – w sensie technologicznym - kontynuuje swoje doświadczenia z żywicami epoksydowymi, którymi zainteresował ją jej mistrz profesor Andrzej Jocz. W tej chwili, równolegle, pewnie dzięki współpracy z prof. Marią Podkarbi-Hebisz, rozwija również swe doświadczenia z ceramiką. Ich efektem jest kilka prac bardziej strukturalnych, geometrycznych. Wszystkie rzeźby poprzedzają projekty, ale materiał, z którego są wykonywane, wpływa jednak na proces twórczy. Sama artystka przyznaje, że prace ceramiczne wymagają ogromnej konsekwencji i precyzji od samego początku, natomiast żywiczne – pozwalają na drobne zmiany do ostatniego momentu. Rzeźby ceramiczne prezentowane są na pierwszym piętrze, natomiast „Paciorkowce” – na drugim. Obie ekspozycje składają się na pełny portret twórczej osobowości dr Lidii Głazik. Artystka to rodowita ostrowianka, która od czasu studiów swe losy związała z Kaliszem. W tej chwili jest adiunktem w Pracowni Rzeźby na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym UAM, a najnowsza wystawa, którą w OKP Wieża Ciśnień oglądać można do 20 stycznia, jest jednym z etapów jej przewodu habilitacyjnego.
R. Kuciński, zdj. Mariusz Hertmann
Napisz komentarz
Komentarze