Zgłoszenie o zagłodzonych koniach dotarło do Stowarzyszenia w Sylwestra po południu. - Było krótkie: trzy konie nie żyją i leżą martwe w stajni, cztery konie pozostały, ale mogą nie przeżyć nocy. Pijany właściciel miał przywiązywać część koni do boksów za pomocą pasów i lin, tak aby zwierzęta stały nieruchomo – relacjonują członkowie „Pogotowia dla Zwierząt”.
Reakcja była natychmiastowa. Na terenie posesji w gminie Opatówek obrońcy zwierząt pojawili się jeszcze tego samego dnia wieczorem. Zastali cztery konie; dwa z nich przywiązane były pasami – jeden do bramy w boksie, drugi na korytarzu. – Był tak związany pasami, iż samo odplątywanie go zajęło nam około 5 minut – mówi Krystyna Kukawska, inspektor ds. koni Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”.
W kolejnych dwóch boksach stały pozostałe dwa konie. - Stan tych zwierząt był bardzo zły, wszystkie były w kondycji głodowej. Trzeba było niezwłocznie zadzwonić po transport, sprowadzić lekarza weterynarii, zawiadomić grupę dochodzeniowo - śledczą policji, by na miejscu dokonała oględzin zwierząt i wykonała czynności procesowe – relacjonuje Grzegorz Bielawski, inspektor ds. koni Stowarzyszenia "Pogotowie dla Zwierząt". Jak twierdzi konie miały zanik mięśni, były oklejone odchodami, bały się człowieka. Wszystkie miały zaniedbane i przerośnięte kopyta. - Stosowano wobec nich okrutne metody w chowie i hodowli zwierząt polegające na trzymaniu ich na wysokim oborniku, na trzymaniu ich w zamknięciu bez wypuszczania na zewnątrz. Podejrzewamy, iż zwierzęta były przyczepione pasami do boksów, bo właściciel chciał, aby konie się mu poddały. Nie mógł sobie z nimi poradzić, więc postanowił je „skruszyć” siłą. To bardzo wyrafinowana metoda znęcania się nad zwierzętami - dodaje Grzegorz Bielawski.
Dodają, gospodarz przyznał się, że dzień wcześniej zutylizował jednego padłego konia. Miał też utrudniać akcję odbioru zwierząt. Musiała interweniować policja. – Trwają czynności zmierzające do ustalenia, w jakim stanie s a odebrane mężczyźnie konie oraz czy rzeczywiście opieka nad nimi była sprawowana w niewłaściwy sposób. Materiały zostały przekazane kaliskiej prokuraturze – mówi mł. asp. Witold Woźniak z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
Tymczasem Stowarzyszenie zwraca się do miłośników zwierząt z prośbą o pomoc finansową na leczenie i karmienie koni. W ciągu kilku najbliższych potrzebuje około 4500 zł. Dla koni szuka też nowego domu. Wpłat można dokonywać:
Stowarzyszenie „Pogotowie dla Zwierząt”
Pl. Pocztowy 4/6, 64-980 Trzcianka
Numer konta: 87 1020 3844 0000 1702 0048 1093
dopiskiem „Ratunek dla koni spod Kalisza"
Mik, fot. Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt” w Trzciance
Napisz komentarz
Komentarze