Jedni jeżdżą od początku, czyli od 17 lat. Inni dołączali po drodze. Jak np. Marek Baumgart. Na co dzień wiceprezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, na co dzień zapalony sportowiec, który pięć lat temu postanowił, że w dniu kiedy gra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy będzie przyjeżdżać z Poznania do Kalisza by na rowerze, razem z innymi cyklistami, jechać do Warszawy. – Pogoda jest dobra. Słońce nie będzie nas oślepiać, ładna aura się zrobiła a my mamy dobre nastroje. Najważniejsze jest bezpieczeństwo. Poruszamy się po drodze, która jest zasypana śniegiem, może być lód, może być ślisko, na to musimy uważać – mówi marek Baumgart. – A sama wyprawa to poczucie wspólnoty, to, że się robi coś fajnego, fantastycznego i że możemy zrobić coś dla drugiego człowieka. To co robi Jurek Owsiak zasługuje na duży szacunek i każde wsparcie jest cegiełką, którą możemy do tego dołożyć.
Bezpieczeństwo jest ważne dlatego rowery, na których jadą cykliści mają zimowe opony. Podobne do tych w samochodach, z grubym bieżnikiem. I oczywiście odpowiedni strój. Przygotowania sprzętu trwały do ostatniej chwili. - Pogodę mamy jak widać, jest trudna dla rowerzystów i musimy zrobić wszystko by był to przejazd bezpieczny, bo robimy to dla przyjemności i nie możemy narazić nikogo na nieprzyjemności – mówi Krzysztof Nosal, starosta kaliski, który od lat bierze udział w wyprawie i dodaje, że to podziękowanie dla tych, którzy przygotowują Finał i kwestują na rzecz potrzebujących. – Myślę, że jest to największy zryw na świecie i trzeba być z niego dumnym i to pielęgnować. Dlatego warto to wszystko robić.
W tym roku razem z cyklistami jadą strażacy z OSP Koźminek. To debiut druhów, którzy oprócz zabezpieczenia sztafety na trasie Kalisz - Warszawa, pierwszy raz dołączyli też do zamkniętej zbiórki, która w tym roku odbywała się 39 szkołach, Stajni Krzyżówki i właśnie w koźmineckiej strażnicy. - Pierwszy raz włączyliśmy się do akcji sztabu starostwa powiatowego i udało nam się zebrać 4 162, 11 gr. I to najwięcej sposób wszystkich zamkniętych zbiórek – mówi Fryderyk Pawlak z OSP w Koźminku, który dodaje, że jako strażacy włączeni do krajowego systemu ratownictwa drogowego często widzą jak pomocny jest sprzęt kupowany przez WOŚP. - Dlatego wspieramy Jurka Owsiaka w takiej akcji. Doceniamy również wkład innych osób i cieszymy się, że możemy pomóc.
Sztafeta, która w tym roku w drogę wyruszyła 17. raz nie jedzie z pustymi rękoma. Jedenasty raz cykliści mają ze sobą czek, który jest efektem zbiórki zamkniętej – pierwszej takiej zorganizowanej przed laty w Polsce. W tym roku udało się zebrać 30 168, 19 gr. – Pomysłodawcami zamkniętej zbiórki byli nauczyciele, którzy razem ze swymi uczniami wzięli udział w szkoleniu z pierwszej pomocy. Chcieli się w jakiś sposób odwdzięczyć Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i wymyślili, że kwestować będą także w szkołach. W pierwszej udało nam się zebrać ponad 5 tysięcy złotych. I wtedy wydawało mi się, że to ogromna kwiat. W tym mamy już ponad 30 tysięcy – mówi Bronek Krakus, koordynator zbiórki i pomysłodawca Wielkoorkiestrowej Sztafety oraz tej jadącej latem na Przystanek Woodstock.
Oprócz czeku cykliści wiozą również gadżety na aukcję. Ręcznie robiona lampę, rożek rozmaitości wypełniony słodyczami od firmy Colian oraz paralotnię, na której w 2007 roku Mirosław Kowalczyk poleciał na Przystanek Woodstock. - Ona jest całkiem sprawna. Ma około 80 godzina wylatanych, jest to paralotnia zupełnie sprawna, klasyczna, do nauki, dlatego jest wolna, nie jest jakaś szybka.
Cykliści w Warszawie chcą być przed 20.00. Tak by zobaczyć światełko do nieba. Czek przekażą na antenie w czasie wejścia na żywo po godzinie 22.00.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze