Od lwej: Andrzej Niedźwicki, Brzeziny, Robert Jarzębski, były burmistrz MiG Stawiszyn, Jerzy Matuszewski z Mycielina, Maria Krawiec, Lisków, Sławomir Musioł, Blizanów
Dwie kadencje. Tyle mają piastować swoje funkcje samorządowcy. Zmiany w ordynacji wyborczej jeszcze są niesprecyzowane i pojawiają się różne informacje. Także takie, że nowe przepisy będą dotyczyły również osób, które już piastują różne funkcje w samorządach, czyli wbrew zasadzie prawo zadziałałoby wstecz. Szczegóły to jeszcze znak zapytania. Najważniejsze to ograniczenie liczby kadencji do dwóch. – W samorządach jest dużo ludzi nieprzynależących do żadnego ugrupowania i myślę, że to boli partię, która teraz ma większość parlamentarną, która chciałaby także mieć większość w terenie – mówi Jerzy Matuszewski (PSL), najdłużej urzędujący wójt w powiecie kaliskim, który w ubiegłych wyborach miał jednego kontrkandydata. Wygrał zdecydowaną większością, zdobywając 75,22% głosów. Gminą Mycielin Matuszewski kieruje od 30 lat. - Ludziom powinno się dać swobodę decydowania i wyboru, a nie eliminowania kogoś. Może lepiej zacząć od góry. Od Sejmu i Senatu. Może wtedy Polska byłaby lepiej zarządzana. Pomysłodawcy zmian argumentują, że w samorządzie jest wiele powiązań partyjnych. Myślę, że na Wiejskiej jest ich więcej - uważa.
„Przysłowiowe ‘załatwianie’ kogoś poprzedza jego zohydzenie”
W podobnym tonie wypowiada się nieco młodszy samorządowym stażem Józef Podłużny (KWW Gmina Nasza Wspólna Sprawa). Wójt gminą Godziesze kieruje od ćwierćwiecza. W ostatnich wyborach zdobył 67,50% głosów. Miał dwóch kontrkandydatów. Jednym z nich, nie po raz pierwszy, był obecny poseł PiS Piotr Kaleta, który miał najmniejsze poparcie, uzyskując zaledwie 14,87%. - W ramach wielkiej przemiany naszego kraju parta rządząca potrzebuje nowych ludzi także w samorządzie. W związku z tym, w taki prosty sposób, stara się ograniczyć obecnych włodarzy. W sposób sztuczny. Nie wolno! jestem przeciwko sztucznym kryteriom w demokratycznych krajach – mówi Józef Podłużny, który podobnie jak Matuszewski również zapowiada, że sprawuje swoją funkcję ostatnią kadencję. - Ja się bałem tego posunięcia. W Polsce jest praktyka, że przysłowiowe „załatwianie” kogoś poprzedza jego zohydzenie. I ten proces już trwa. Premier Morawiecki używa zwrotów, że „tych królów trzeba pousuwać”. Proces zohydzania jest niepotrzebny. Byłbym za tym, by podać logiczne, porządne uzasadnienie zmiany ordynacji. A takiego, oprócz paskudnych faktów w stylu, że korumpowali wyborców żeby trwać, nie ma – mówi Podłużny.
Józef Podłużny, wójt gminy Godziesze Wielkie
- One nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. W każdych wyborach samorządowych od 25% do 30% wybranej wcześniej kadry było wymienianej. Przez wyborców. Nie jest tak, że raz wybranej kadry się nie zmienia. Jestem przeciw chociaż łatwo mój pogląd zdyskredytować stwierdzeniem „kwiczy odrywany od koryta” - dodaje wójt.
„Doświadczeni nie będą mogli kandydować, więc trzeba będzie wybierać z tego co jest”
Swoich starszych wiekiem i doświadczeniem kolegów popiera sprawujący pierwszą kadencję na stanowisku wójta Mariusz Chojnacki (KWW Dobry Wybór – Lepsza Gmina). Pierwszy raz o fotel wójta gminy Ceków Kolonia walczył w 2010 roku. Wtedy przegrał z wieloletnim włodarzem Hieronimem Kasprzakiem (PSL). Jak mówi taka była decyzja wyborców, którzy nie ufali młodemu i niedoświadczonemu wówczas kandydatowi. – W gminach czy małych miastach wyborcy mają z nami bezpośredni kontakt. Widzimy się na oficjalnych spotkaniach, w urzędzie, ale też w zwyczajnych sytuacjach, jak zakupy czy odbieranie dzieci ze szkoły. Z bliska oceniają pracę samorządowców i w odpowiednim momencie potrafią nas wymienić. Oczywiście w rywalizacji wyborczej wójt z długim stażem jest mocniejszy, do któregoś momentu jest policzalny jeśli chodzi o ilość głów, które dostanie. I tutaj chodzi o tę drugą osobę, o kontrkandydata i to, co pokaże, zaproponuje wyborcom. W 2010 kandydowałem i przegrałem w drugiej turze. Przez kolejne 4 lata popracowałem, zmieniłem pracę idącą w kierunku samorządu, zacząłem rozmawiać z ludźmi i udowodniłem swoją wartość. Dzięki temu wygrałem. Kadencyjność otwiera się na świeżość, nowych ludzi, ale niesie niebezpieczeństwo, że możemy mieć jakościowo różnych kandydatów. Doświadczeni nie będą mogli kandydować, więc trzeba będzie wybierać z tego co jest. Są przypadki, że wójtem zostaje osoba, która nie miała do czynienia z samorządem, z administracją i sobie na stanowisku nie radzi, a nawet wikła się w różne niepotrzebne walki w gminie. Ludzie potrafią wykorzystać niewiedzę. Bez kadencyjności ludzie potrafią sami ocenić kandydata. Mieszkańcom trzeba udowodnić, że sprosta się zadaniom. Jeśli tak nie będzie sami wyeliminują takie osoby – mówi Mariusz Chojnacki.
Ostatnie wybory dla jego gminy to nie tylko nowy wójt, ale praktycznie wymiana całej Rady, w której 10 z 15 radnych to zupełnie nowe osoby.
Wójt z PiS: „Decyzja należy do wyborców”
Marek Albrech (PiS), wójt gminy Szczytniki
O dziwo takiego samego zdania jest związany z Prawem i Sprawiedliwością Marek Albrech, który od wielu kadencji kieruje gminą Szczytniki. Początkowo pytany o zmiany w ordynacji wyborczej wójt mówił, że nie ma zdania na ten temat, że nie chce się wypowiadać. Dopiero po kilku minutach namawiań i argumentów, że jako osobo, którą dotknie zmiana przepisów i na którą głosowali mieszkańcy - a ci też chcieliby wiedzieć, czy dobrze, że przez wiele lat dawali mu mandat zaufania, zamiast po dwóch odstawić i dać szansę innej osobie - postanowił wyrazić swoje zdanie. - O tym, kto powinien być w samorządzie najlepiej weryfikują mieszkańcy – mówi Marek Albrecht. - Nie powinno tak być, że ogranicza się komuś możliwość startu w wyborach. Każdy powinien móc się ubiegać o koleją kadencję. A decyzja należy do wyborców – mówi niepewnie Albrech, który w ostatnich wyborach miał czterech kontrkandydatów. W pierwszej turze uplasował się na drugiej pozycji zdobywając 22,5% głosów ( poparło go 857 osób). W drugiej pokonał Piotra Pasika ( w pierwszej turze 1234 głosy) przewagą niespełna 3% głosów.
Przedterminowe wybory?
Zapowiedzi zmian w ordynacji wyborczej już się pojawiły. Doświadczenie obecnej kadencji parlamentarnej pokazuje, że słowa oznaczają szybkie zmiany formalne i wprowadzenie w życie nowego prawa. Czy jeszcze w tym roku, jak przewiduje m.in. Platforma Obywatelska, odbędą się przedterminowe wybory samorządowe, w których PiS liczy na podobny wynik jak w wyborach parlamentarnych? I czy prawo zadziała wstecz, czemu sprzeciwia się m.in. Jarosław Gowin, który mandat poselski sprawuje z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, ale przy tym pomyśle wyraźnie podkreśla, że to wbrew obowiązującym przepisom? Czy ordynacja obejmie także parlament? Pewnie nie. Wtedy z Sejmu musiałby zniknąć m.in. Jarosław Kaczyński, który posłem jest o 1997 roku.
Jeśli nowa ordynacja zacznie obowiązywać, swoją funkcję straci m.in. Andrzej Miklas, wójt gminy Koźminek
Wracając do powiatu kaliskiego, tutaj o kolejną reelekcję nie mogliby ubiegać się także Sławomir Musioł z Blizanowa, Krzysztof Niedźwiecki z Brzezin, Andrzej Miklas z Koźminka, Maria Krawiec z Liskowa i Sebastian Wardęcki z Opatówka. O drugą kadencję, zakładając, że nowa ordynacja objęłaby już urzędujących, mogliby powalczyć Justyna Urbaniak ze Stawiszyna i Mariusz Chojnacki z Cekowa oraz Sylwiusz Jakubowski z Żelazkowa, który wrócił do urzędu po krótkiej przerwie.
AW, zdjęcia arch.
Napisz komentarz
Komentarze