W czwartek popołudniu Państwowy Instytut Weterynarii potwierdził, że drób na fermie w Kaliszkowicach Kaliskich zarażony jest tzw. ptasią grypa. Wszystkie hodowane w gospodarstwie kaczki i broilery będą zutylizowane. Łącznie to około 40 tysięcy sztuk drobiu.
Obszar zagrożony już w naszym powiecie
Najbliższy teren został objęty kwarantanną, ale uważać powinni także hodowcy z innych części regionu. Także powiatu kaliskiego. - Przestrzegajmy przed wpuszczaniem na teren ferm osób zajmujących się wyłapywaniem zwierząt do załadunku, właśnie z terenu powiatu ostrowskiego czy ostrzeszowskiego, tych terenów, które podlegają restrykcjom, również osób, które zajmują się szczepieniami, przycinaniem pazurów, osób typowo zabiegami weterynaryjno – zootechnicznymi. – przestrzega Joanna Kokot – Ciszewska, powiatowy lekarz weterynarii w Kaliszu.
Tym bardziej, że powiat kaliski to ponad 250 dużych ferm. Główne skupisko tego typu hodowli to gminy Opatówek, Koźminek i Ceków –Kolonia. Rolnicy są na bieżąco szkoleni. - Na pewno ci duzi producenci znają procedury, bo są to profesjonalne firmy i tu nie ma problemu. Gorzej jest z drobiem przydomowym, tam gdzie się utrzymuje kilka, kilkanaście sztuk. Ten drób jest na zewnątrz, na wybiegu i ma największą styczność z dzikim ptactwem, a to najczęstszy wektor tego zakażenia. Dla powiatu kaliskiego jest to duży problem i w tej chwili jest już dość duża panika zwłaszcza, że ten pierścień się zacieśnia wokół nas. – mówi Krzysztof Nosal, starosta kaliski i dodaje, że w najbliższym czasie pracownicy Starostwa Powiatowego wezmą udział w szkoleniu w województwie lubuskim. Tamtejsi samorządowcy zdradzą jak działa u nich sztab kryzysowy w związku z ogniskami ptasiej grypy w tym regionie.
Milionowe straty w branży drobiarskiej
W przypadku, kiedy jest zagrożenie wirusem rolnicy powinni stosować specjalne maty ochronne i stroje, w których należy pracować przy drobiu. W części ferm powiatu kaliskiego takie już się pojawiły. Jednak ptasią grypę roznoszą przede wszystkim zwierzęta żyjące dziko i te z małych przydomowych chowów. Dlatego w oknach kurników można zobaczyć siatki uniemożliwiające dostanie się do budynków ptactwa wolno zyjącego. Zagrożenie szybkiego rozprzestrzenienia wirusa, stwarza także bardzo duże zagęszczenie ferm. -Zrobiłam symulację dla jednej fermy znajdującej się w gminie Koźminek, fermy 23 tysiące kaczek. Utylizacja, zagazowanie, wywiezienie obornika, wyłapywanie. Łącznie wyszła to kwota 637 tysięcy złotych kosztów i to dla jednej tylko firmy. – wylicza Joanna Kokot – Ciszewska.
Zagrożenie dla ludzi?
Nawet po utylizacji całego chowu cały teren musi zostać skontrolowany. Oznacza to, że każde gospodarstwo w promieniu 3 kilometrów od miejsca wystąpienia ptasiej grypy musi odwiedzić weterynarz i spisać liczbę i rodzaj występujących w nim zwierząt. Powiatowy Inspektor Weterynarii w Kaliszu wystąpił do wszystkich wójtów i burmistrzów z terenu powiatu kaliskiego z prośbą, by już teraz we własnym zakresie każda miejscowość przeprowadziła taką inwentaryzację. Na szczęście śmiertelny dla ptactwa szczep H5N8, nie zagraża ludziom. Na razie. - Nie zdiagnozowano żadnego przypadku, żeby ta grypa przeniosła się na człowieka, niemniej musimy być czujni, bo te mutacje cały czas są, ale ten wirus ptasiej grypy nie przenosi się z ptactwa na człowieka. – mówi Anna Napierała z Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Kaliszu.
Jednak według przewidywań specjalistów, w najbliższych dwóch latach może dojść do mutacji, która będzie niebezpieczna też dla nas.
AW, fot. PIW, pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze