W starciu z trzecią w tabeli drużyną siatkarki Calisii nie były faworytkami, ale teoria nie zawsze chodzi w parze z praktyką. W środę w Arenie obie drużyny zagrały na równym i solidnym poziomie, przez co różnice dzielące je w tabeli uległy zatarciu. Kaliszanki dwukrotnie obejmowały prowadzenie, miały nawet szansę na zwycięstwo za trzy punkty, jednak w ostatecznym rozrachunku musiały się zadowolić jednopunktową zdobyczą. – Ten mecz da nam bardzo dużo na przyszłość – uważa trener Daniel Przybylski. – Zagraliśmy zespołowo, walczyliśmy w każdej akcji, nie było niemożliwych do wyciągnięcia piłek. Myślę, że kibicom mogło się to podobać – dodaje.
Mecz miał nieprzewidywalny przebieg, czemu wyraz dała już pierwsza odsłona, w której miejscowe zawodniczki przegrywały 17:20, ale zanotowały imponujący powrót, zyskując setbola przy stanie 24:21, a następnie zwyciężając do 23. Po trzecim secie zaś wydawało się, że nic nie jest w stanie odebrać kaliszankom pełnej puli. Tę partię wygrały one do 10, deklasując przeciwniczki w każdym aspekcie siatkarskiego rzemiosła. Niestety czwarty set nie okazał się ostatnim. Choć niewiele brakowało, by tak się właśnie stało, bo w końcówce po serii sześciu oczek z rzędu Calisia wyszła na dwupunktowe prowadzenie (18:16). Przyjezdne uporządkowały jednak swoją grę i doprowadziły do tie-breaka, który toczył się pod ich dyktando. – Po tym trzecim secie wiedzieliśmy, że zespół ze Świecia nie złoży broni i na pewno się odbuduje. To bardzo dobra drużyna. Szkoda, bo było bardzo blisko, jednak ten punkt też cieszy. Rozegraliśmy bowiem bardzo dobre zawody – stwierdził trener Przybylski.
Beniaminek nie zagrał w najmocniejszym zestawieniu. Nieobecna była między innymi podstawowa atakująca Małgorzata Vlk. Jej miejsce zajęła Justyna Andrzejczak, która po raz pierwszy w tym sezonie spędziła na parkiecie niemal cały mecz. I z powierzonych jej obowiązków wywiązała się sumiennie. Zwłaszcza w polu serwisowym, bo punktowe serie, chociażby w trzecim secie (z 6:4 na 13:4), to w dużej mierze zasługa jej zagrywek. – Ona jest jeszcze młodą atakującą i wciąż zbiera doświadczenie. Dzisiaj nie popełniała błędów. Może nie miała wiele kończących ataków, ale w momencie kiedy weszła na zagrywkę to pogoniła przeciwnika, że aż miło – zauważa szkoleniowiec Calisii.
W fazie zasadniczej pierwszej ligi kaliska drużyna rozegra jeszcze dwa mecze. Oba na wyjazdach – najpierw w Krośnie, a potem w Węgrowie. Punkty w tych potyczkach zagwarantują podopiecznym trenera Przybylskiego udział w fazie play-off. Na razie nad kolejnym w tabeli zespołem mają przewagę pięciu oczek. – Ten punkt w meczu z Jokerem jest bardzo cenny, ale na pewno na nim nie poprzestaniemy – zapewnia opiekun teamu znad Prosny.
Michał Sobczak
***
MKS Calisia Kalisz – Joker Mekro Energoremont Świecie 2:3
(25:23, 21:25, 25:10, 23:25, 5:15)
MKS:
1. Justyna Andrzejczak
6. Marta Grzanka
10. Katarzyna Drewniak
11. Sylwia Grobys
12. Hanna Łukasiewicz (kpt)
17. Ivana Isailović
13. Marta Kuehn-Jarek (l)
---
2. Marta Pytlarz
3. Anna Głowiak
4. Maja Łysiak
Joker:
1. Małgorzata Sobolewska (kpt)
7. Kinga Dybek
8. Patrycja Wyrwa
11. Sonia Kubacka
16. Sandra Szczygioł
17. Paulina Majkowska
6. Żaneta Gajowczyk (l)
---
12. Klaudia Gajewska
9. Gabriela Borawska
4. Agata Trybuła
10. Katarzyna Wenerska
Sędziowali: Zbigniew Kułak oraz Robert Komornicki (Wołomin).
Napisz komentarz
Komentarze