Józefowicz urodziła się w Lublinie, ale studiowała w Gdańsku na uczelni, na której w tej chwili wykłada. Studiowała wszelkie rzeźbiarskie techniki i swą wiedzą wciąż dzieli się ze studentami. Sama jednak, niemal tuż po studiach, w większej mierze stała się instalatorką, autorką prac wieloelementowych niż rzeźbiarką w tradycyjnym rozumieniu. Jej ulubionym materiałem stał się papier – czasami identyfikowalny, często jednak tak przetworzony, że zatracający swój pierwotny wygląd.
Przestrzeń kaliskiej galerii pozwoliła na pokazanie zaledwie pięciu jej prac. Najwięcej miejsca zajmuje „Dywan” – dzieło z cyklu, który w swoim czasie przyniósł jej spory rozgłos. To ogromna, horyzontalnie ułożona praca, przypominająca tytułowy dywan, ale stworzona z tysięcy wyciętych z gazet twarzy. Robi wielkie wrażenie i zmusza, by położyć się obok na podłodze i poobserwować, jak mieszają się papierowe portrety ludzi znanych i całkowicie anonimowych, uzmysławiając nam nadmiar obrazów, jaki przytłacza codziennie nas - mieszkańców globalnej wioski. Ale budzi „Dywan” także refleksje dotyczące ludzkiej masy pozbawionej indywidualności, myśli o pełzających tuż przy ziemi ludziach-roztoczach bądź generalnie o pozycji człowieka we wszechświecie, któremu wydaje się, że sięga gwiazd, a tak naprawdę... Z misternie wyciętych słów Józefowicz stworzyła „Obrus”, który wiedzie nas ku rozważaniom o ludzkiej komunikacji, a ze ściśle zlepionych w paski gazet swoisty blat okrągłego stołu, którego barwna spirala odnosi się do otaczającego nas medialnego szumu. W jednym z górnych rogów galerii zobaczyć można fragment pracy „Miłość”, która przypomina pajęczynę ze słów, a wejście do głównej sali zamyka krata, która wygląda jakby była wykonana ze stali, a jest w rzeczywistości stworzona z kartonu. To „Teren prywatny” – praca, która dała tytuł całej ekspozycji. Katarzyna Józefowicz bacznie obserwuje rzeczywistość, komentuje ją, ale nie poprzez realizowane na gorąco artystyczne komunikaty, lecz poprzez tworzone - czasami przez bardzo długi czas – misterne struktury, konstrukcje, instalacje. Cierpliwość, z jaką tworzy swe wypowiedzi, nie tylko wzbudza szacunek dla pracowitości i konsekwencji, ale także dodaje jej pomysłom powagi i niepodważalnego znaczenia.
Wchodząc do Galerii Sztuki im. Jana Tarasina wkraczamy do – powołanej do życia przez dyrektor Joannę Dudek – Galerii Pulsar, która jest przestrzenią prezentacji jednego dzieła – jakiegoś istotnego fragmentu twórczości artysty szczególnie inspirującego. Odwiedzając wystawę Katarzyny Józefowicz można zatem zatrzymać się przy cyklu prac Stanisława Dróżdża „bez tytułu (człowiek, ludzie)”, który powstał w pierwszej połowie lat 70. Od odręcznych notatek, przez szkice, po zapisy na maszynie można przyjrzeć się intelektualnej transgresji litery-słowa-pojęcia-obrazu w ostateczny, przestrzenny, wymiar „pojęciokształtu”. Stanisław Dróżdż wykonanie obiektów zlecał różnym osobom, ale to właśnie notatki i szkice z archiwum zmarłego w 2009 roku artysty pozwalają odczuć fenomen jego koncepcji w najczystszej postaci.
Obie wystawy oglądać można do 8 kwietnia.
RK, fot. autor, Daria Torbiarczyk, Adrian Kempa
Napisz komentarz
Komentarze