Alertownik uruchomiono w grudniu 2015 roku. Miał pomagać mieszkańcom w zgłaszaniu problemów i uwag dotyczących funkcjonowania miasta. Z takiej możliwości skorzystano zaledwie 205 razy. - Zgłoszenia wysyłane przez użytkowników aplikacji najczęściej dotyczyły infrastruktury np. dziur w chodnikach czy środowiska, np. dzikich wysypisk – informuje Elżbieta Zmarzła, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Kaliszu.
Czy 205 zgłoszeń to 205 różnych mieszkańców, czy może kilku, którzy wysłali kilka smsów za pomocą aplikacji? Takich danych Ratusz nie ma, bo firma obsługująca system ich nie ujawniła, a być może nie prowadziła takich statystyk. – Zostaliśmy poinformowani, że mają jedynie ogólną liczbę osób z całej Polski, które korzystają z tego samego alertownika – dodaje Elżbieta Zmarzła.
Ludzie zgłaszali problemy, miasto odpowiada po... roku
Z informacji, które można w ostatnich dniach znaleźć np. w mediach społecznościowych, wynika, że wielu kaliszan otrzymało właśnie informację o statusie swojego zgłoszenia. Najczęściej takiego, które wysłali rok lub kilka miesięcy temu. Teraz mają odpowiedź, że zgłoszenie jest… odrzucone. Trudno więc się dziwić, że kaliszanie, którzy liczyli na szybka reakcję i nie doczekali się jej, przestali informować Ratusz o swoich spostrzeżeniach. Negatywne opinie wyrażali też wśród znajomych. A ci sami rezygnowali z możliwości sprawdzenia jak to działa. A raczej nie działa.
Aktywność ze strony miasta także pozostawia wiele do życzenia. Ratusz wysłał do mieszkańców 285 informacji. – Na przykład w czasie pożaru w jednej z miejscowości gminy Opatówek informowaliśmy, że unosząca się nad miastem chmura nie jest radioaktywna – wyjaśnia rzecznik Urzędu Miejskiego w Kaliszu.
Ta odpowiedź przyszła 27 lutego. A dotyczyła sprawy z... maja zeszłego roku.
Sami użytkownicy aplikacji mówią, że na początku pojawiały się jakieś informacje z miasta, ale sporadycznie. Później jeszcze rzadziej. Dotyczyły one np. pogody. - Z tej przyczyny, a także ze względu na wysokie koszty licencji w odniesieniu do liczby zgłoszeń, prezydent podjął decyzję o zakończeniu współpracy z producentem Alertownika.
Obecnie Biuro Komunikacji Społecznej analizuje inne dostępne na rynku możliwości komunikacji z mieszkańcami poprzez aplikacje lub powiadomienia SMS. Za alertownik miasto, czyli kaliszanie zapłacili prawie 30 tys. zł - 25 tysięcy za licencję i 2400 zł za SMS-y wysyłane przez urząd.
AW, Elżbieta Zmarzła, UM w Kaliszu, facebook
Napisz komentarz
Komentarze