W Namysłakach w gminie Sieroszewice, służby weterynaryjne pracowały w piątek od rana. Utylizowały drób na fermie indyków, na której hodowano 19 tysięcy ptaków. Nasz region to drobiarskie zagłębie, a szalejący wirus oznacza milionowe straty, mówi Piotr Walkowski, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej. – Wirus ptasiej grypy to przede wszystkim problem ekonomiczny w produkcji, gdzie nakład pracy i finansowy jest ogromy. Wirus może pojawić się w stadzie trzytygodniowym, ale też starszym.
W Namysłakach rozłożono maty dezynfekujące. Teren zapowietrzony objął miejscowości w promieniu trzech kilometrów od fermy, na której wystąpiła ptasia grypa. - Terenem zagrożonym znajdującym się w promieniu 10 km od ogniska objęte zostały dwie gminy powiatu kaliskiego: Godziesze Wielkie oraz Brzeziny – informuje Marta Wolarz
zastępca dyrektora Wydziału Promocji, Informacji i Obsługi Rady Powiatu Kaliskiego.
W tym momencie największym zagrożeniem dla drobiu hodowlanego są wracające z ciepłych krajów dzikie ptaki. – Te odpoczywają, żerują i nocują w zbiornikach wodnych i tam zostawiają wirusa, a ten przedostaje się do ferm. W naszym regionie to ósme ognisko ptasiej grypy. Sześć wystąpiło w powiecie ostrzeszowskim. W kraju było 100 takich przypadków. Odszkodowania dla rolników, którzy musieli zlikwidować swoje hodowle to kilkadziesiąt milionów złotych – dodaje Piotr Walkowski.
AW, fot. pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze