Dwie placówki, jedno pole działania i jedna siedziba. Stąd pomysł wchłonięcia Centrum Interwencji Kryzysowej przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Dzięki połączeniu zyskać mają podopieczni obu placówek. - Zarówno MOPS, jak i CIK trafiają do tych samych środowisk, dlatego połączenie zdecydowanie ułatwi nam pracę organizacyjnie i kompleksową pomoc, która będzie trafiać do rodzin potrzebujących poprzez jedną jednostkę – wyjaśnia Karolina Pawliczak, wiceprezydent Kalisza. A dyrektor MOPS dodaje, że pracownicy CIK będą mogli zajmować się przede wszystkim pracą merytoryczną. - Poświęcić na to więcej czasu. W ostatnich latach zauważamy, jak trudno znaleźć pracowników merytorycznych – mówi Eugenia jahura.
Tych brakuje z wielu względów. Charakter pracy - z osobami, które borykają się z wieloma problemami: od agresji, przez nałogi po różnego rodzaju choroby, plus niskie zarobki sprawiają, że niewiele osób decyduje się na etat w tego typu placówkach. Dlatego żaden pracownik, według zapewnień magistratu, nie straci pracy. - Wszyscy pracownicy zostaną przejęci przez MOPS – mówi Jolanta Marczyńska, kierownik CIK. - Natomiast zostanie zlikwidowane stanowisko zastępcy kierownika i głównego księgowego.
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej na stałe pod opieką ma około 4 tysięcy rodzin. W przypadku Centrum Interwencji Kryzysowej pomoc świadczona jest najczęściej w przypadkach dramatycznych wydarzeń rodzinnych jak np. przemoc – wtedy jej ofiara na 3 miesiące otrzymuje dom, pomoc psychologa lub prawnika. Schronienie przy ul. Granicznej znajdują także osoby, które straciły dach nad głową np. w wyniku pożaru i potrzebują lokum tymczasowego. Jednostka prowadzi także mieszkania chronione, w których można przebywać dłużej, a nawet przez całe życie – wszystko zależy od indywidualnych potrzeb osób, które zgłoszą się po pomoc.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze