Orkiestra Dęta „Gród nad Prosną” hucznie świętowała w zeszłym roku jubileusz 80-lecia. Kto widział galowy koncert, w którym udział wzięli zaproszeni piosenkarze i tancerze, może mieć przeświadczenie, że „kaliskie dęciaki” mają się bardzo dobrze. Prawda wygląda inaczej. Owszem, zespół liczy ponad 20 oddanych muzyków, ale średnia ich wieku nieubłaganie rośnie.
„Dla mnie orkiestra, dęta orkiestra, to jest życie moje” – mówi Wacław Kubisiak, grający na puzonie. „Od 10 lat już jestem na emeryturze, więc tym bardziej całkowicie poświęciłem się orkiestrze i ćwiczę bardzo dużo, więcej niż wtedy, gdy miałem 20-30 lat”. A Pan Wacław, puzonista, co warto wiedzieć, muzykuje od ponad 50 lat. Jego kolega, pan Tadeusz, zaczął grać na tenorze jeszcze w szkole średniej. Potem zarzucił hobby, by wrócić do niego po 40 latach, już na emeryturze. „Dzięki temu, że gram na instrumencie, wypełniam wolny czas taką zdrową, miłą rozrywką” - mówi Tadeusz Szpera. „Bardzo to lubię, ćwiczę codziennie, około dwóch godzin, także to jest moja pasja życiowa w tej chwili”.
To są wspaniali ludzie, zdolni, pracowici, dla orkiestry zrobiliby wszystko. Jednak formacji nie da się rozwinąć bez udziału młodszych pokoleń. „Ambicją każdego kapelmistrza jest rozwój orkiestry, szczególnie tego typu dętej orkiestry, a ja bez dopływu młodzieży, młodych adeptów sztuki, nie jestem w stanie rozwinąć jej i doprowadzić do poziomu europejskiego” – mówi Wojciech Zieleziński, dyrygent orkiestry „Gród nad Prosną”. Stąd apel do młodych, muzykujących ludzi, aby wyszli z muzycznych garaży, piwnic, by skorzystali z zaproszenia na sceny, estrady i ulice, nie tylko Kalisza. Apel, pod którym podpisuje się również jeden z najbardziej znanych w naszym mieście muzyków i dyrygentów, a obecnie saksofonista „Grodu nad Prosną”, Henryk Siuda: „Żeby nie siedzieli tylko przed telewizorami, komputerami, tylko troszeczkę pograli na różnych imprezach, żeby coś zrobili dlatego miasta”.
„Żeby młody muzyk z miejsca poczuł, jak go coś natchnęło.
Huknął swej lubej puzonem i tak podjął dziadka dzieło” –
tak można powiedzieć transformując tekst przeboju Haliny Kunickiej.
„Niby repertuar wchodzi zagraniczny, lekki, ale nie ma tego zainteresowania. Nawet w szkołach muzycznych nie ma tylu uczniów, ile potrzeba” – konkluduje grający od ponad pół wieku na tenorze Stefan Król. A przecież warunki do ćwiczenia są bardzo dobre, atmosfera niezwykle miła i muzyczne doświadczenie nie do przecenienia. „Zachęcałbym młodych ludzi do muzyki granej na żywo, bo to jest zupełnie inna wartość niż np. muzyka elektroniczna” - mówi Dariusz Wypych, grający na saksofonie tenorowym. „Poza tym muzyka rozwija wyobraźnię, umysł – kształcimy się cały czas. Muzyka jest jedną z wielu dziedzin, którym trzeba poświęcać dużo czasu i kształcić się w tym kierunku, żeby być dobrym instrumentalistą”.
Choć w orkiestrze gra kilku zawodowców, to jednak lwią część stanowią amatorzy. Każdy może liczyć jednak na pomoc starszego kolegi i dyrygenta. Próby odbywają się raz w tygodniu w auli uniwersytetu przy Nowym Świecie.
R. Kuciński, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze