Ogień pojawił się w mieszkaniu na 7. piętrze apartamentowca około godziny 12:00. Potężny, buchający dym widać było z wielu części miasta. Na miejscu pracowało 10 zastępów straży pożarnej, łącznie 33 strażaków. Część mieszkańców opuściła budynek sama, jeszcze przed przyjazdem służb. Pozostałych, około 10 osób, ewakuowali strażacy. Niektórzy zostali jednak uwięzieni w swoich mieszkaniach – z powodu awarii klapy dymowej klatka schodowa była bardzo silnie zadymiona i tym samym odcięła im drogę ucieczki. Mieszkańcy stali na balkonach i czekali na dogaszenie pożaru.
Ani straż ani policja nie chcą wypowiadać się na temat przyczyny powstania ognia. To zbada policyjne śledztwo. Wiadomo, że 67-letnia właścicielka płonącego mieszkania, w czasie wybuchu pożaru przebywała w innym lokalu w tym wieżowcu. Doznała poparzeń, gdy otworzyła drzwi do zajętego już ogniem swojego lokalu. Kobieta ma poparzenia pierwszego stopnia twarzy i rąk.
Lokatorzy 7. piętra nie mogą na razie wrócić do swoich mieszkań. – Cała kondygnacja została wyłączona z użytkowania, nie ma tam prądu, korytarze są odymione – dowiadujemy się w Miejskim Centrum Zarządzania Kryzysowego. Żadna z poszkodowanych rodzin nie skorzystała z lokali w Centrum Interwencji Kryzysowej. Wszyscy znaleźli schronienie u bliskich.
Straty po pożarze mogą być bardzo duże, bo są nie tylko spowodowane ogniem, ale też akcją gaśniczą. Pozalewanych jest wiele mieszkań.
AG, fot. MS
Napisz komentarz
Komentarze