Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy (EYOF) to rozgrywane co dwa lata igrzyska dla najzdolniejszych młodych sportowców ze Starego Kontynentu. Uczestniczą w nich zawodnicy w wieku od 13 do 17 lat z krajów zrzeszonych w Europejskim Komitecie Olimpijskim. Program zawodów jest zbliżony do tego, który obowiązuje podczas igrzysk olimpijskich. Tegoroczna, czternasta już edycja, odbędzie się w dniach 22-30 lipca w węgierskim Gyoer. Weźmie w niej udział Piotr Goździewicz z UKS 12 Kalisz.
– Bardzo się cieszę, bo to największy sukces Piotra, ale też i mój jako trenera – podkreśla nam Marcin Małecki, który szkoli miotaczy „Dwunastki”. – Jestem dumny z mojego podopiecznego, zwłaszcza że przez wielu był skreślany, głównie przez brak odpowiednich warunków fizycznych. Mierzy zaledwie 174 cm, podczas gdy rywale powyżej dwóch metrów. A wiadomo, że w sportach rzutowych warunki liczą się bardzo. Braki w tym zakresie Piotr nadrabia jednak ciężką pracą, techniką oraz siłą, co było widoczne podczas czerwcowych mistrzostw Polski LZS, które nasz zawodnik wygrał. Po tych zawodach moja żona powiedziała o Goździewiczu bardzo wymowne słowa: „mały, ale byk!”. Okazuje się zatem, że jeśli bardzo się w coś wierzy, wkłada się serce do tego, co się robi, to w połączeniu z ciężką pracą i oczywiście talentem w końcu pojawią się efekty – dodaje.
Przypomnijmy, że Piotr Goździewicz specjalizuje się w pchnięciu kulą. W tej dyscyplinie notuje znakomite, jak na swój wiek (16 lat), rezultaty. Na początku czerwca zaliczył znakomitą próbę, uzyskując odległość 18,63 m. Ten wynik wywindował go na szczyt europejskich list w kategorii do lat 17. Powołanie dla kaliszanina na EYOF było więc w zasadzie tylko formalnością. Faktem stało się w czwartek.
– Bardzo liczyliśmy na udział Piotra w tej imprezie, ale przez fakt, że nie ma na nią ustalonego ścisłego minimum, którego wypełnienie gwarantuje start, musieliśmy czekać na decyzję PKOl i PZLA. Dziś wszystko jest już jasne. Dla każdego polskiego sportowca występ z orłem na piersi jest największym zaszczytem – nie ukrywa trener Małecki.
Progres, jaki notuje Piotr Goździewicz, robi wrażenie. Tym bardziej, że kaliscy miotacze nie mają w tej chwili obiektu, na którym mogliby szlifować swoje umiejętności w optymalny sposób. Z tego też względu liczą na szybkie oddanie do użytku stadionu przy ulicy Łódzkiej, na którym wkrótce rozpocznie się montaż rzutni. – Niestety nasza obecna rzutnia jest już za krótka. Bardzo liczymy, że na nowym stadionie będziemy mogli ze swobodą trenować rzuty – kończy Marcin Małecki.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze