Dwa słoneczne weekendy minęły od otwarcia plaży miejskiej w Kaliszu. Nikt patrząc na to miejsce nigdy nie nazwałby go plażą, ale na taką nazwę zdecydowały się władze Kalisza. Ten niewielki trawnik zamknięty drucianym ogrodzeniem, miał być miejscem wypoczynku tysięcy kaliszan.
Nie ma tu piasku. I co najważniejsze nie ma dostępu do wody. Plaży nie przypomina to w żadnym kontekście. Nie dziwi zatem fakt, że największą frekwencję w tym miejscu odnotowano podczas otwarcia tej plaży. Statystyki „wypoczywających” podbili urzędnicy, władze miasta i zaproszeni dziennikarze.
Gdy w dwa ostatnie gorące weekendy wszystkie plaże w Polsce były oblegane przez tłumy, u nas dwie, trzy, może cztery osoby zatrzymywały się na trawie na krótką chwilę. Zdjęcia były robione w godzinach 14- 15 w niedzielę. „Plaża” kosztowała 70 tys. zł.
MS, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze