Ferma norek w Masanowie należy do holenderskiej firmy, jednego z największych na świecie hodowców tych zwierząt. Rocznie hodowanych jest tam ponad 80 000 norek amerykańskich, które jesienią są zabijane i skórowane na futro. - W szokującym materiale, który ujawniliśmy, widać wiele przypadków okrutnego znęcania się nad zwierzętami: bicie norek przez zdenerwowanych pracowników, rzucanie nimi o ścianę, deptanie ich podczas prób ucieczki, wrzucanie norek za ogon do klatek – komentowało Stowarzyszenie Otwarte Klatki, które opublikowało nagranie na swojej stronie internetowej. Cytowało przy tym byłego pracownika fermy, który mówił o „krzyczących” i „piszczących” zwierzętach zamkniętych w klatkach. - Norki są częściowo sparaliżowane i mają widoczne krwawe rany, z których wystają kości lub w których lęgną się larwy – dowodzili obrońcy zwierząt.
Właściciel fermy się broni
Film odbił się szerokim echem nie tylko w kraju, ale i za granicą. Holenderska firma, która jest właścicielem fermy kategorycznie zaprzeczyła, jakoby na jej terenie dochodziło do nadużyć. Zażądała sprostowania rozpowszechnianych w mediach informacji, a od Stowarzyszenia Otwarte Klatki usunięcia filmu z sieci. - Nie jest prawdą, że zwierzęta umierają w cierpieniach. Wszystkie norki znajdują się pod stałą opieką weterynaryjną przez cały czas hodowli, zaś zwierzęta przeznaczone do uboju usypiane są gazem w sposób przewidziany przepisami prawa przez wykwalifikowane do tego osoby – przekonywała kancelaria prawna reprezentująca właściciela fermy.
Gryzła go, więc uderzał norką o klatkę
Ostrowska prokuratura, która zajęła się sprawą na skutek medialnych doniesień, dopatrzyła się jednak naruszenia przepisów Ustawy o ochronie zwierząt. Na celownik śledczy wzięli uwiecznionego na filmie pracownika fermy. – W zarzucie wskazano, że oskarżony miał znęcać się nad norką w ten sposób, że uderzał nią o ścianę klatki i wrzucał ją do tej klatki, trzymając za ogon, co naraziło zwierzę na stres i długotrwałe cierpienie – mówi Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. – Mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, ale tłumaczył, że jego zachowanie spowodowane było wielokrotnym ugryzieniem przez norki, co mimo posiadania rękawic ochronnych było bolesne.
W odniesieniu do innych fragmentów nagrania, w oparciu o zeznania świadków ustalono, że widoczne na filmie poranione zwierzęta uwiecznione zostały na terenie tzw. szpitalika, gdzie trafiają w wyniku obrażeń i są poddawane eutanazji. Śledczy uznali, że ich obrażenia nie były spowodowane celowym działaniem.
Dla 31-letniego pracownika fermy prokuratura domaga się 2 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata, nadzoru kuratora oraz 1000 złotych nawiązki na cele związane z ochroną zwierząt. Decyzja sądu w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
MIK, fot. Stowarzyszenie Otwarte Klatki
Napisz komentarz
Komentarze