Wybrane na wystawę prace dotyczą fenomenu wspólnotowości, więzi międzyludzkich kultywowanych bez względu na przeszkody, takie jak odległość geograficzna i prawne restrykcje. Często wybrzmiewającym w nich wątkiem jest poczucie zagrożenia rodem z okresu zimnowojennego. Prace łączą się ze sobą na wielu poziomach, w tym estetycznym, a wszystkie cechuje minimalny gest artystyczny połączony z pojedynczymi opowieściami. Nie bez znaczenia pozostaje również lokalny kontekst – wyburzenie Kalisza podczas I wojny światowej oraz istnienie w mieście lokalnych środowisk aktywistycznych, działających na rzecz rozwoju miasta.
Vera Zalutskaya i Piotr Policht napisali w swym projekcie:
„Miasta Archipelagu pielęgnują swoje nieszczęścia”, pisał w swojej ostatniej książce Filip Springer. Klęska numer jeden: wojna. Klęska numer dwa: tąpnięcie wielkich zakładów przemysłowych, zatrudniających rzesze mieszkańców, nowe społeczeństwo mieszkające w nowych miastach wojewódzkich w nowych domach z wielkiej płyty. To opowieść o tych wszystkich małych miastach, o siostrzeństwie, które rodzi się na sponiewieranych przez historię ruinach. O szukaniu wspólnotowości w sytuacji pozornie beznadziejnej.
Po spowodowanym katastrofą zapadnięciu w letarg, małym miastom ciężko jest obudzić się w nowym świecie. W wideo Macieja Cholewy ludzie mieszkający w nieokreślonym, uniwersalnym Małym Mieście, z upływem czasu, godzą się z losem i zamieniają się w betonowe słupy telekomunikacyjne. Czasem takie słupy wrastają w ziemię na drugim końcu świata, ale linie łączące je z Małym Miastem pozostają silne. Helena, kuzynka babci Izabeli Mrugali, przez pewien czas więźniarka w Auschwitz, wykradziona przez polskiego strażnika, uciekła do miasteczka Adelaide w Australii. Została tam do końca życia, ale pamięć o rodzinnych Tychach pielęgnowała z upływem lat coraz mocniej. W jej listach znajdujemy wspomnienia, ale też drobne obiekty, nasiona, cytryny. Bez względu na to, że rośliny, pochodzące z tak odległych od siebie krajów, jak Polska i Australia, są postrzegane jako egzotyczne w miejscu docelowym, kobiety dążą do tego, żeby odbudować łączącą je materialną nić.
Do niezwykłej historycznej manifestacji siostrzeństwa odnosi się Aliona Haiduk. Przywołuje ona pamięć o kobiecym proteście politycznym, który miał miejsce podczas powstania styczniowego (na Białorusi znanego jako powstanie Kalinowskiego) w latach 1863-1864. Kobiety nosiły wówczas czarne stroje, aby solidaryzować się z powstańcami. Protestowały na własny, dostępny im w ówczesnych realiach, sposób. Aż w końcu władze zabroniły noszenia żałoby. Artystka wchodzi w rolę swoich anonimowych bohaterek. Znakiem walki zostaje ubranie, suknia służąca budowaniu poczucia wspólnotowości. Bunt kobiet jest często związany z ciałem i symboliką stroju – nie bez powodu historia ta tak mocno przypomina zeszłoroczne czarne protesty.
Konflikt zbrojny jest nierozerwalnie związany z cielesnością. Niezależnie od stopnia jego stechnicyzowania, zawsze koniec końców chodzi o ciała. Ich ślady splatają się z równie pokiereszowanymi ciałami miast. W perspektywie oficjalnej liczą się jednak historie o bohaterach, których pomnikami upstrzone są miejskie przestrzeni. Jeszcze za dzieciaka, nasiąknięty rozbudzającymi wyobraźnię heroiczno-tragicznymi historiami Łukasz Radziszewski chwycił za długopis i zaczął rysować wojnę. Kontynuując tę serię do dziś, z biegiem lat zaczynał przyglądać się jej obrazom coraz bardziej krytycznie.Korzenie jednostki wrośniętej w Małe Miasto wplatają się w szerszą sieć. W pracy wideo Radziszewskiego widzimy wschody i zachody słońca zarejestrowane w poszczególnych punktach kuli ziemskiej w taki sposób, że ich 24-godzinne transmitowanie daje wrażenie, że słońce stoi w jednym punkcie. Pozorna stagnacja to efekt skoordynowanej pracy wielu osób, możliwej dzięki przestrzeni internetowej, która mimo coraz większej komercjalizacji i podporządkowania partykularnym interesom, umożliwia ludziom coraz sprawniejszą samoorganizację. Dziś wstrzymać Słońce i ruszyć Ziemię może już nie jednostka, a tylko legion geeków z małych miast całego świata.
R. Kuciński, na podst. materiałów nadesłanych przez galerię, zdj. A. Marszał
Napisz komentarz
Komentarze