Rak to nie wyrok, ale wsparcie w leczeniu potrzebne jest każdemu. Jednak każda z amazonek potrzebuje innego wsparcia. Zależy od psychiki, zaawansowania choroby, sposobu leczenia czy wsparcia bliskich. Mogą też liczyć na ochotniczki z Kaliskiego Klubu „Amazonki”. Takich pań w organizacji jest 20. Zanim zaczną pomagać innym same muszą mieć dystans do własnej choroby. Dlatego wolontariuszką można zostać dwa lata po uporaniu się rakiem, ale też po odpowiednich szkoleniach, mówi Bożena Różańska z Kaliskiego Klubu „Amazonki”, a równocześnie jedna z ochotniczek. – Mamy np. spotkania z panią psycholog, która podaje, w jakiej sytuacji jest chora i obserwuje, jak my się zachowujemy w czasie rozmowy z konkretną chorą, a potem ukierunkowuje zgodnie ze swoją wiedzą. My w kontaktach podpieramy się własnymi doświadczenia i instynktem. Na tych szkoleniach też jest integracja ochotniczek z innych miast, wymieniamy się własnymi doświadczeniami.
Wiedza zdobyta w czasie własnego leczenia jest bezcenna, ale równie ważne jest przestrzeganie pewnych zasad. I tych także wolontariuszki uczą się w czasie szkoleń. - One są głównie po to, by chronić także ochotniczki – wolontariuszki. One po prostu są uczulane, w jakim zakresie mogą służyć pomocą czy wsparciem, tak by nie narażać samych siebie na zbędny, niepotrzebny stres – dodaje Barbara Wrzesińska, szefowa kaliskiego Klubu. – Spotkania nie mogą np. odbywać się w domach chorych, a my musimy pamiętać, że nie możemy też wchodzić w rolę lekarzy czy pielęgniarek.
Najczęściej ochotniczki pomagają paniom, które same przychodzą do kaliskiego Klubu. Jeśli jest taka potrzeba zjawiają się także na kaliskim oddziale radioterapii i tam też odpowiadają na pytania pań, które są w czasie leczenia.
Osoby potrzebujące wsparcia więcej informacji uzyskają na stronie www.amazonki.kalisz.pl
AW, zdjęcie autor
Napisz komentarz
Komentarze