Na szokujące znalezisko natrafił w marcu 2015 roku przypadkowy spacerowicz. W miejscowości Zielona Łąka koło Pleszewa natknął się na leżące pod drzewem zwłoki skrajnie wychudzonego dobermana. Pies przywiązany był metrowej długości łańcuchem zakończonym kolczatką. Pozostawiony w lesie bez jedzenia i wody konał przez kilka dni w męczarniach.
Sprawa zbulwersowała miłośników zwierząt. Do tego stopnia, że za wskazanie oprawcy zwierzęcia Kaliskie Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt „Help Animals” wyznaczyło 1000 zł nagrody, a niemiecka Fundacja Dobermann Nothilfe eV aż 10 tys. zł. Właściciela czworonoga namierzyła policja. Początkowo przesłuchiwany był w charakterze świadka, w końcu jednak usłyszał zarzut zabicia dobermana ze szczególnym okrucieństwem.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w 2016 roku. Wówczas 28-latek został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata, zakaz posiadanie zwierząt przez 3 lata i zapłatę 700 zł na rzecz stowarzyszenia „Help Animals”. Na skutek apelacji Sąd Najwyższy uchylił jednak tę decyzję, a sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. Tym razem sąd w Pleszewie okazał się surowszy, bo oprawca dobermana ma bezwzględnie trafić za kratki. – Oskarżonemu wymierzono karę 8 miesięcy pozbawienia wolności przy jednoczesnym orzeczeniu zakazu posiadania zwierząt na okres 7 lat, przepadku dowodów rzeczowych i nawiązki w wysokości 700 zł na rzecz Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt „Help Animals” w Kaliszu - mówi portalowi faktykaliskie.pl Małgorzata Huk-Sobańska, prezes Sądu Rejonowego w Pleszewie.
Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze