Patrząc na to, jak obie drużyny spisywały się w ostatnich meczach, kibice mogli zacierać ręce i oczekiwać niezłego widowiska. W rezultacie srodze się jednak rozczarowali, bo zarówno gospodarze, jak i goście nie rozpieszczali widzów swoją grą, wręcz ich usypiali. Przy Wale Matejki nie dość, że nie padły gole, to na dodatek żadna z ekip nie potrafiła oddać celnego strzału. Trudno bowiem za takową próbę uznać niemrawe uderzenie Christiana Nnamaniego z drugiej połowy, czy wcześniej interwencję Oskara Pogorzelca po tym, jak do końca asekurował piłkę, która skozłowała w polu karnym po wrzutce z rzutu wolnego.
– Grając u siebie chcemy wygrywać. Ten mecz akurat nie był zbyt przyjemny dla oka, nie obfitował w zbyt wiele sytuacji. Lech bał się otworzyć, my też chcieliśmy skrupulatnie się bronić. Pozostaje niedosyt – ocenił trener kaliskiej drużyny Piotr Morawski.
Na pierwszy i w zasadzie jedyny groźny strzał gospodarzy w tym pojedynku należało poczekać do 28. minuty. Wówczas przyjezdni pozostawili nieco więcej wolnej przestrzeni Łukaszowi Żegleniowi, który przymierzył z dystansu, ale nie trafił w światło bramki. Rywale postraszyli dwukrotnie. Zaraz na początku z bliska po składnej akcji chybił Tomasz Kaczmarek, a w 34. minucie podobnie swoją akcję wykończył Marek Mróz, który zabawił się z defensorami kaliszan w obrębie szesnastki. I to w zasadzie jedyne godne odnotowania wydarzenia środowego meczu, który po prostu się odbył, a zespoły zgodnie podzieliły się punktami.
Doszukując się pozytywów tej potyczki na pewno można podkreślić, że dla KKS-u był to drugi z rzędu mecz na zero z tyłu. A nie było prosto zachować czystego konta, zważywszy na fakt, że w ekipie „Kolejorza” zagrało pięciu zawodników z szerokiej kadry pierwszego zespołu (Miłosz Mleczko, Tymoteusz Puchacz, Marcin Wasielewski, Jakub Moder, Dawid Kurminowski) oraz doświadczony były reprezentant Polski Dariusz Dudka, który nie przebierał w środkach i pod koniec spotkania zarobił żółtą kartkę. – Na pewno cieszy to, że nie tracimy bramek, ale wolę coś stracić i więcej strzelić, bo liczą się zwycięstwa. Trzeba zdobywać gole, wygrywać i celować w komplet punktów, a nie zadowalać się remisami – nie ukrywa trener Morawski.
Szkoleniowiec zapewnia, że kolejny mecz nie będzie już lekiem na bezsenność. Wszystko okaże się w niedzielę, gdy na Wał Matejki zawita Górnik Konin.
Michał Sobczak
***
KKS Kalisz – Lech II Poznań 0:0
Żółte kartki: Tunkiewicz, Grabowski, Lis (KKS) oraz Dudka (Lech II)
Sędziowali: Maciej Martyniuk oraz Tomasz Nowicki i Piotr Bacia (KS WZPN)
Widzów: 500
KKS: Pogorzelec – Palat, Gawlik, Lis, Grabowski – Domagalski (80 Owczarek), Grzesiek, Tunkiewicz, Chojnacki (71 Ciesielski), Nnamani (62 Jankowski) – Żegleń (62 Stojczew)
Lech II: Mleczko – Wasielewski, Orłowski, Nawrocki, Puchacz – Klupś, Mróz (83 Cywiński), Dudka, Moder, T. Kaczmarek (62 Sobol) – A. Kaczmarek (46 Kurminowski)
Napisz komentarz
Komentarze