Bracia Paweł i Piotr Adamczak pochodzą z Ostrowa Wlkp. i są wychowankami tamtejszej Ostrovii. Później ich sportowe ścieżki na krótko się rozeszły. Gdy starszy Paweł występował w Nielbie Wągrowiec zagrał przeciwko młodszemu Piotrowi, który grał akurat w SMS ZPRP Gdańsk. Było to w pierwszoligowych rozgrywkach. Potem ich wybory klubowe często były tożsame. Występowali wspólnie m.in. w Zagłębiu Lubin, Gwardii Opole, a jeszcze w zeszłym sezonie w Meblach Wójcik Elbląg. Z tej ostatniej ekipy do kaliskiego MKS-u przeniósł się Paweł Adamczak i w niedzielę po raz pierwszy na szczeblu PGNiG Superligi zagrał przeciwko bratu. – Dla mnie to nie było nic nowego, bo jeśli mnie pamięć nie myli, to graliśmy już przeciwko sobie. Mecz taki jak każdy. Na boisku nie ma przyjaciół czy rodziny. Wiadomo, wszystko ma swoje granice, ale nie ma mowy o taryfie ulgowej. Ja reprezentuję Kalisz, brat Elbląg i gramy na rzecz swoich klubów – zapewnia nas rozgrywający kaliskiego beniaminka.
W niedzielnej potyczce górą był starszy z braci. Jego MKS, mimo słabszego początku, ograł Meblarzy różnicą czterech trafień. – Musieliśmy wyczuć przeciwnika, który postawił nam trudne warunki. Praktycznie od pierwszej minuty prowadził, choć wynik był na styku, ale ze wskazaniem na rywali, którzy mieli 1-2 bramki zapasu. Potem na szczęście opanowaliśmy nerwy, poniosła nas publiczność i wygraliśmy – relacjonuje 31-letni gracz ekipy z Kalisza.
Kaliski zespół ma już na koncie siedem oczek. Wszystkie zdobył jako gospodarz. Szybko więc pokazał, że w najwyższej klasie rozgrywkowej są ekipy, z którymi może nawiązać walkę i wzbogacać ich kosztem swój dorobek. Zwłaszcza na swoim terenie. - Dotychczasowe spotkania pokazały, że ewidentnie lepiej sobie radzimy u siebie. Nasza wspaniała publiczność niesie nas za każdym razem dopingiem, dlatego w Arenie gra nam się zdecydowanie lepiej niż na wyjazdach. Wciąż się jednak uczymy tej Superligi jako zespół. Myślę, że z biegiem czasu, im więcej rozegramy meczów, tym będzie nam łatwiej sięgać po kolejne punkty – przekonuje Paweł Adamczak.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze