Dorota Masłowska była tego dnia bohaterką dwóch spotkań. Najpierw odwiedziła Wydział Pedagogiczno-Artystyczny i odpowiadała na pytania kaliskich studentów, później zaś gościła w bibliotece przy ulicy Legionów. Na popołudniowe spotkanie przybyła wielopokoleniowa publiczność, co jest z jednej strony „marketingowym” sukcesem organizatora, czyli Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Adama Asnyka, z drugiej zaś – samej Doroty Masłowskiej, której nieszablonowe pisarstwo trafia do wrażliwości nie tylko młodych pokoleń.
Poszczególne wątki rozmowy prowadzonej przez Agatę Grendę, właścicielkę agencji, dzięki której możliwy był ten literacki event, wyznaczyła ostatnia książka pisarki „Jak przejąć kontrolę nad światem nie wychodząc z domu”. To zbiór felietonów, które ukazywały się na łamach internetowego magazynu kulturalnego Dwutygodnik i są – jak przystało na Masłowską – mocno subiektywnym (stąd tak interesującym) spojrzeniem na polską rzeczywistość, społeczne „przemiany i zastoje” oraz tyleż ciekawe, co przerażające zjawiska popkulturowe. Osobisty ton felietonów uprawniał do osobistych pytań w czasie spotkania, dotykających nie tylko tego, co Masłowska w tej chwili dostrzega w coraz-bardziej-otaczającej-nas-rzeczywistości, ale też początków jej pisarstwa i młodzieńczych doświadczeń, które zrodziły autorkę „Wojny polsko-ruskiej”. Pisarka nie jest jedynym bacznym obserwatorem polskiej obyczajowości, ale jako jeden z niewielu potrafi być i wnikliwa, i zabawna.Jak sama napisała w jednym z felietonów: „ to cykl kierowany do ludzi takich jak my, nadwrażliwych, zdziwaczałych, emocjonalnie pokiereszowanych humanistów, na których psychice niezatarte piętno odcisnęły niepowodzenia w grach zespołowych, trądzik na plecach i nieudane próby przeskakiwania przez kozła. Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu? Najnowsze badania amerykańskich naukowców wykazały, że fantazje na ten temat snujemy ponaddziesięciokrotnie częściej niż zdrowi, rumiani absolwenci profilu biologiczno-chemicznego! (choć znowuż tylko dwukrotnie rzadziej niż ci z matematyczno-fizycznego z wykładowym angielskim)”. Nic dodać, nic ująć.
RK. zdj. autor
Napisz komentarz
Komentarze