Niżej notowani rywale wysoko zawiesili poprzeczkę, co przy grząskiej i śliskiej murawie znacznie utrudniało kaliszanom zadanie. Nokautujący cios wyprowadzili dopiero w końcówce. Na listę strzelców w podbramkowym zamieszaniu wpisał się Mateusz Gawlik. – Było widać, że boisko nie sprzyja ani nam, ani przeciwnikowi. Na pewno to był bardzo ciężki mecz. Nieważne, kto strzela, ważne, że wygrywa drużyna i zdobywamy kolejne trzy punkty. Cieszymy się z tej serii, która trwa – powiedział po sobotnim triumfie.
Dla KKS-u było to piąte z rzędu ligowe zwycięstwo i zarazem ósmy kolejny mecz bez porażki. Zespół z Wału Matejki jest wiceliderem trzeciej ligi i w ostatnich potyczkach tej rundy zrobi wszystko, aby rozgrywki przezimować na jak najwyższej lokacie. – Zostały trzy mecze, na pewno musimy oszczędzać swoje boisko, bo inaczej za dwa tygodnie warunki będą jeszcze trudniejsze. Mam jednak nadzieję, że podołamy zadaniu. Teraz pojedziemy do Solca zdobyć trzy punkty. Chcemy zakończyć rundę jak najwyżej, żeby zima była spokojna. W przerwie będziemy mogli pomyśleć o planach i celach na wiosnę – mówi Gawlik.
Popularny „Gaweł” tworzy duet stoperów z Marcinem Lisem. Ten drugi nie dokończył jednak sobotniego meczu, opuszczając murawę z wybitym barkiem. Jego miejsce zajął Michał Grzesiek i wydaje się, że to właśnie on wskoczy do pierwszego składu na kolejne potyczki. – Cały sezon grałem z Marcinem na stoperze, ale są inni zawodnicy, musi być rywalizacja. Michał jest takim zawodnikiem, który dobrze czyta grę, potrafi odebrać piłkę. W sobotę nie było żadnych obaw, gdy wszedł na boisko. Gra się z nim naprawdę dobrze – przekonuje Mateusz Gawlik.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze