Projekt szpitalika dla psów i kotów w kaliskim schronisku przewiduje budowę ocieplonego, klimatyzowanego i w pełni skanalizowanego budynku wraz z umywalnią dla zwierząt, z przeznaczeniem dla psów i kotów będących po zabiegach kastracji i sterylizacji. - Warunkiem wydania schroniskowego psa do adopcji jest jego wcześniejsza sterylizacja lub kastracja. Pies po operacji nie wraca do swojego boksu, ale musi być izolowany do czasu zagojenia rany. Powinien przebywać w aseptycznych warunkach tak, aby nie doszło do zakażenia. Niestety kaliskie schronisko nie ma takich boksów. Jedynie 6 wąskich kojców o wysokości około 140cm wyłożonych kafelkami. W budynkach tych nie ma bieżącej wody ani nawet kanalizacji. Nieczystości sprzątane są nie poprzez spłukiwanie, a zbieranie mopem... W takich samych warunkach przebywają szczeniaki – opisywali autorzy projektu.
Do schroniska trafiają przecież zwierzęta często chore, wychudzone, w podeszłym wieku, wymagające kompleksowej opieki weterynaryjnej. - Budując szpital dla zwierząt skrócimy czas oczekiwania na adopcje, zapewnimy aseptyczne warunki pooperacyjne, a także podniesiemy standard opieki nad zwierzętami chorymi i starszymi – przekonywali autorzy zadania w ramach budżetu obywatelskiego na 2017 rok. Kaliszanie chętnie wsparli swoimi głosami ten pomysł i został on zakwalifikowany do realizacji.
Dziś, na niecałe dwa miesiące do końca roku, wiadomo, że zadanie nie zostanie zrealizowane ani w 2017 ani w 2018 roku i nie wiadomo czy w ogóle zostanie wykonane.
Jak przekazuje Barbara Gmerek, wiceprezydent Kalisza, już złożony projekt do budżetu obywatelskiego został przygotowany niezgodnie z prawem budowlanym. – Przekraczał on tzw. linię zabudowy. Dlatego musieliśmy przeprojektować złożony wniosek – mówi Gmerek. Wydział Rozbudowy Miasta i Inwestycji zlecił przygotowanie projektu obiektu. Miasto zapłaciło za jego stworzenie 39 tysięcy zł. I dowiedziało się, że szpitalik dla psów i kotów to bardziej skomplikowana i kosztowna inwestycja niż się początkowo wydawało. - Koszt wybudowania tego obiektu przekracza bardzo mocno środki przeznaczone na realizację zadania ogólnomiejskiego. My mamy zarezerwowane 510 tysięcy zł, a teraz inwestycja szacowana jest na 1 300 tysięcy zł – mówi Barbara Gmerek. I w dodatku nie wliczają się w to koszty wyposażenia szpitalika.
Wiceprezydent Gmerek winą za tę sytuację obarcza ówczesnego kierownika biura budżetu obywatelskiego, Mateusza Nycka i ówczesnego naczelnika Wydziału Rozbudowy Miasta, Daniela Kaparuka (dziś oboje tworzą nowe stowarzyszenie „Kaliszanie”, którego liderem jest były wiceprezydent Kalisza, Piotr Kościelny). - Ubiegłoroczna edycja i weryfikacja wniosków była wykonana, jak była wykonana. Pod wieloma wnioskami były podpisy osoby weryfikującej, czyli pracownika biura budżetu obywatelskiego, zaakceptowane przez kierownika bądź ówczesnego naczelnika Wydziału Rozbudowy Miasta. Wiele z tych wniosków w ogóle nie widziały merytorycznych wydziałów – mówi Barbara Gmerek.
Wiceprezydent dodała, że gdyby pomysł budowy szpitalika dla schroniskowych zwierząt zgłoszono do tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego, którą ona już nadzoruje, wniosek nie zostałby w ogóle poddany pod głosowanie.
W szpitalu nie odbywałyby się operacje na bezdomnych zwierzętach, jak potocznie zrozumieli to mieszkańcy. Byłby to obiekt administracyjno-weterynaryjny z wieloma boksami do izolacji chorych zwierząt, gabinetami zabiegowymi i umywalnią. Dlaczego koszt wybudowania obiektu jest tak wysoki? – Byłby to budynek specjalistyczny, w którym trzeba zastosować odpowiednie materiały, z wentylacją, kanalizacją – wymienia Dagmara Pokorska, naczelnik Wydziału Rozbudowy Miasta i Inwestycji.
Skąd wziąć brakujące aż 800 tysięcy zł, by szpitalik powstał? Miasto nie ma na razie na to pomysłu, dlatego zadanie utknęło w martwym punkcie.
AG, fot. archiwum,
Napisz komentarz
Komentarze