Podopieczne Mariusza Wiktorowicza i Daniela Przybylskiego są rewelacją tegorocznej kampanii na zapleczu Ligi Siatkówki Kobiet. Po siedmiu kolejkach z kompletem zwycięstw przewodzą pierwszoligowej stawce. W ostatnią niedzielę umocniły się na czele, ogrywając w Arenie mocną ekipę Solnej Wieliczka. – Wiedziałyśmy, że drużyna z Wieliczki jest waleczna i na pewno się postawi, o czym przekonałyśmy się już przed sezonem, przegrywając z nią niestety podczas towarzyskiego turnieju. Bardzo dobrze funkcjonuje w tym zespole system blok-obrona. Było więc ciężko, aczkolwiek wykonałyśmy zadanie i to nam udało się zgarnąć pełną pulę – ocenia Katarzyna Wawrzyniak.
Kaliszanki zwyciężyły 3:1, ale nie bez kłopotów. W drugim secie szło im jak po grudzie. – Tego seta trzeba jak najszybciej wyrzucić z głów. Cieszy na pewno to, że zdołałyśmy się odrodzić w kolejnym i wszystko zaskoczyło tak jak powinno. Nie było łatwo, ale najważniejsze jest to, że wygrałyśmy cały mecz – podkreśla rozgrywająca Energa MKS.
Na pierwszoligowy szczyt kaliska drużyna weszła w drugiej kolejce i nie ma zamiaru go opuszczać. Rola lidera nie stanowi dla niej żadnego obciążenia. – Nie odbieram tego jako dodatkowej presji, tylko jako dodatkową motywację. Wiemy, jaki mamy cel i każda nas bardzo ambitnie podchodzi do jego realizacji. Nie chcemy gdzieś po drodze niepotrzebnie gubić punktów, dlatego skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Prowadzimy w rozgrywkach, przewaga wzrasta i to jest na pewno motywujące – zapewnia była zawodniczka kaliskich Winiar, która poprzedni sezon spędziła w ekstraklasowej Legionovii.
Energa MKS jest niepokonana, na swoim koncie ma już siedem ligowych zwycięstw. Drugą w tabeli Wisłę Warszawa dystansuje o cztery punkty. – Miejmy nadzieję, że tak już pozostanie i cel zostanie osiągnięty. Liczymy, że w kolejnych meczach utrzymamy tę dobrą passę. Oby tak dalej, bez porażek – zakończyła Katarzyna Wawrzyniak.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze