Od jak dawna jesteś Świętym Mikołajem?
- Mikołajem jestem od urodzenia, czyli od 270 roku n.e. W latach 30-tych XX wieku zmieniłem nieco wygląd w związku z globalizacją świata. Święty Mikołaj stał się wtedy elementem tzw. kultury masowej. A mówiąc serio: bywałem Mikołajem już w czasach studenckich tj. pod koniec lat 90-tych i na początku lat 2000. Było to raczej hobby, aniżeli zawód. Od 2013 roku regularnie, w grudniu, staję się Mikołajem. Wtedy jestem nim 24 godziny na dobę. Stało się tak dlatego, że teatr "Scena TAM2", którego jestem aktorem, w repertuarze miał bajkę "Misja Mikołaj". Zagrałem tytułową rolę i tak pokochałem Świętego, że postanowiłem nim zostać. Miałem do dyspozycji kostium.
Gdzie najczęściej pracujesz: w galeriach, na imprezach, w domach?
- Nie ma reguły. Początkowo ograniczałem się tylko do przedszkoli. Z czasem jednak zapotrzebowanie na wizytę Mikołaja zwiększyło się. Dziś to nie tylko są przedszkola, szkoły, czy galerie handlowe, ale także imprezy urodzinowe i nawet... wieczór panieński (bo i taki się zdarzył).
Jak przebiega wizyta Mikołaja w domu?
- Przebiega różnie. Zwykle szczegóły ustalam wcześniej. Zależy to od czasu, jakim dysponuję. Nie ograniczam się tylko do rozdania prezentów i zrobienia pamiątkowych zdjęć. Staram się sprawić, by ta wizyta pozostała na długo w pamięci, szczególnie dzieci. Dlatego bawię się z nimi, rozmawiam, tańczę, opowiadam różne historie z życia Laponii i czasem pokazuję sztuczki magiczne.
Kiedy zaczynasz dostawać pierwsze zamówienia i kiedy zapełnia się Twój terminarz?
- Zauważam, że z roku na rok moment zamknięcia terminarza następuje coraz wcześniej. Kiedy zaczynałem w 2013 roku, jeszcze w grudniu zbierałem zamówienia na Wigilię. W tym roku 10 listopada miałem komplet. Pierwsze osoby rezerwowały mnie w ostatnich dniach października. Nie wiem z czego to wynika. Może z popularności? A może po prostu z tego, że ja kocham tę pracę... i ludzie to widzą i doceniają.
Pracujesz do samej Wigilii, czy to już czas dla Ciebie i najbliższych?
- Pracuję do Wigilii włącznie. Czasem zdarza się nawet dłużej. Pamiętam, że w zeszłym roku byłem z wizytą po Nowym Roku. Ale generalnie Wigilia jest tą granicą, której staram się nie przekraczać. Oczywiście wizyta w Wigilię jest nieco droższa. Od 2013 roku nie spędziłem tego wieczoru z rodziną. Wiem, że pieniądze szczęścia nie dają, ale choć trochę "osładzają" żal spowodowany nieobecnością z najbliższymi. Dzięki temu zaraz po świętach możemy razem pójść na większe zakupy.
Współczesne dzieci wierzą jeszcze w Świętego Mikołaja? Jak na niego reagują?
- Pięć lat to zbyt mało, by zauważyć jakieś znaczące zmiany w podejściu do Mikołaja. Ja takich zmian nie zauważyłem. Oczywiście wśród dzieci zawsze są takie, które tylko marzą o tym, by szarpnąć Mikołaja za brodę. Często są podpuszczane przez rodziców. Ale są też takie, które na widok Świętego skaczą z radości (tych jest zdecydowanie więcej). Tym, którzy kategorycznie nie wierzą w Mikołaja zawsze powtarzam, że skoro poddajemy się magii świąt i obdarowujemy się prezentami, to znaczy, że Mikołaj istnieje... w każdym z nas.
O co dzieci najczęściej proszą Mikołaja, jakie mają marzenia? Zauważyłeś, czy zmieniają się one na przestrzeni lat?
- Oczywiście duży wpływ na dzieci ma moda i wszechobecne reklamy. Każdego roku prezenty odpowiadają aktualnym trendom. Smartfony, konsole do gier, zabawki interaktywne. Ale są też nieśmiertelne klocki i lalki. Ale niektóre prośby są zaskakujące. Trzy lata temu mały Kacperek podszedł do mnie z listem. Otworzyłem go dopiero w domu. A tam: "Kochany Mikołaju. Chciałbym dostać czekoladowego wafelka i kredki bambino". Byłem w szoku. Ponieważ w liście był adres Kacperka, postanowiłem zrobić mu niespodziankę. Przygotowałem wielką paczkę, w której oprócz kilkudziesięciu wafelków były kredki, farby, plastelina, jakaś drobna zabawka i zdjęcie Mikołaja ze specjalną dedykacją dla Kacpra. Osobiście zaniosłem je pod wskazany adres. Miny zaspanego Kacperka i jego mamy w chwili, gdy zobaczyli mnie 24 grudnia w drzwiach swojego mieszkania na osiedlu Widok, były bezcenne. Dla takich chwil jestem Mikołajem.
O co dzieci najczęściej pytają Mikołaja?
- Najczęściej pojawiające się pytanie to: "Czy jesteś prawdziwy?". Wtedy odpowiadam: "Skoro stoję tu przed tobą, rozmawiam i możesz mnie dotknąć, to znaczy że jestem prawdziwy". Zawsze jest mnóstwo pytań na temat codziennego życia Mikołaja. Czy mam jakieś zwierzęta poza reniferami? Co lubię jeść? Jak mieszczę się w kominach? Jak odwiedzam mieszkania, gdzie kominów nie ma? Tych pytań są tysiące. Niektóre z nich wymagają ode mnie ogromnej wyobraźni i błyskotliwości. Na przykład: "Z czego robi się magiczny proszek, dzięki któremu latają sanie i renifery?" Przyznam, że świetnie się bawię, odpowiadając na te pytania.
Dzieci piszą jeszcze listy do Świętego Mikołaja?
- Oczywiście, że piszą. Mam ich sporą kolekcję. Najczęściej wręczają mi je podczas moich wizyt w galeriach handlowych lub przedszkolach. To są cudowne chwile. W listach dzieci nie tylko piszą, co chciałyby dostać. Często są to dzieła artystyczne - piękne rysunki, wyklejanki itp. Nierzadko są też wyrazem miłości do Mikołaja. Na wiele z tych listów odpisuję (jeśli dysponuję adresem). Staram się choć w ten sposób wyrazić swoją wdzięczność.
Jak dużo osób w Kaliszu świadczy takie usługi?
- Wiem o trzech osobach, które robią to zawodowo. Nie ukrywam, że jest to niezwykle ciężka i wymagająca praca. Z pewnością trzeba ją kochać. Nie chodzi tylko o przebranie się w czerwony kubraczek i rozdanie prezentów. Dzieci oczekują od Mikołaja znacznie więcej. I nieskromnie powiem, że nie każdy potrafi sprostać tym wymaganiom. Ludzie szybko się wypalają. Jeśli ktoś chce to robić tylko dla pieniędzy, to niech o tym zapomni. Żeby "udawać" Mikołaja, trzeba nim choć trochę "być".
Rozmawiała: MIK, fot. Kuba Ciesielski
Napisz komentarz
Komentarze