Marcin od młodzieńczych lat leczy się na chorobę wrzodową. W miniony poniedziałek wieczorem dostał silnego ataku bólu. Pojechał więc do kaliskiego szpitala na izbę przyjęć. - Lekarz, który mnie przyjmował, wysłał mnie do drugiego na konsultacje. Nic mi tam praktycznie nie powiedzieli. Stwierdzili, że mi wszystko powie lekarz rodzinny – relacjonuje Marcin (na zdj.).
Ale ten niewiele mógł powiedzieć, bo nie mógł rozczytać tekstu napisanego na karcie. Rękopis rzeczywiście jest zupełnie niezrozumiały. Z odczytywania lekarskich hieroglifów słyną farmaceuci. W swojej pracy codziennie stykają się z bazgrołami lekarzy. O ile odczytanie niechlujnie napisanej nazwy leku na recepcie może stanowić dla farmaceuty trudność, to ten tekst to już ogromne wyzwanie. - Niestety mimo szczerych chęci jest to wyjątkowo nieczytelny zapis i nie jestem go w stanie odczytać. Może pojedyncze słowa są czytelne, ale całokształt zupełnie nie – uważa farmaceutka Karolina Gajda-Oleksik (naz dj.).
Tekst pokazaliśmy także lekarzowi, Mirosławowi Gabrysiakowi. Ale i on nie zdołał rozczytać kolegi po fachu. - Dla mnie to jest równie czytelne jak hieroglify egipskie – z uśmiechem mówi doktor Gabrysiak.
W sytuacjach, kiedy otrzymamy bardzo niewyraźny zapis, a potrzebujemy go do dalszego leczenia, mamy oczywiście prawo zażądać od lekarza czytelnego przepisania wcześniejszego tekstu. Tak też zrobił Marcin i pojechał do szpitalnej izby przyjęć. - Lekarz, który mnie wtedy przyjmował stwierdził, że on siebie może rozczytać. Zadałem mu pytanie czy rozczyta pismo lekarza, do którego wysłał mnie na konsultacje. Przyznał, że nie jest w stanie tego rozczytać. To ja mówię: po co była ta konsultacja skoro pan i tak nie wie, co drugi lekarz stwierdził – opowiada poirytowany Marcin.
Na lekarza-specjalistę, autora „hieroglifów” Marcin musiałby czekać ponad godzinę. Nie miał niestety na to już czasu, dlatego zrezygnował z walki o rozszyfrowanie tekstu. Z pewnością jego historia nie jest odosobniona. W takich przypadkach, gdy widzimy, że lekarski zapis jest nieczytelny dla nas, a zatem może być i nieczytelny dla innych lekarzy, warto od razu poprosić o wyraźne przepisanie treści, by oszczędzić sobie i nerwów i czasu. Lekarze słyną z tego, że piszą jak kura pazurem. Z czego to wynika? - Przypuszczam, że wynika to z pośpiechu, ale teraz już coraz więcej lekarzy pisze na komputerach i u nas w przychodni ja już wszystko piszę na komputerze, żeby nie narażać pacjentów na niedogodności - tłumaczy doktor Gabrysiak.
Mamy w końcu XXI wiek i dziś większość recept jest wypisywanych komputerowo. Gorzej z innymi dokumentami zdrowotnymi, szczególnie tymi szpitalnymi. Zgodnie z ustawą o systemie informacji w ochronie zdrowia dopuszczalna jest dokumentacja i ręczna i elektroniczna. Od 1 sierpnia tego roku miał zostać wprowadzony obowiązek prowadzenia wyłącznie dokumentacji elektronicznej, jednak termin ten został przesunięty na 1 sierpnia 2017 roku. - Mamy wielką nadzieję i plany, że tu w szpitalu tę dokumentację wyłącznie elektroniczną uda się wprowadzić szybciej niż 1 sierpnia 2017. Są już prowadzone przygotowania w tym kierunku – powiedział portalowi faktykaliskie.pl Paweł Gawroński, rzecznik prasowy szpitala w Kaliszu.
Obecnie kaliski szpital prowadzi przetarg na realizację tego programu. Projekt dofinansuje marszałek województwa wielkopolskiego kwotą nieco ponad miliona złotych. I tak za blisko 3 lata kaliskie lekarskie hieroglify odejdą w niepamięć.
Agnieszka Gierz, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze