Wyrok zapadł w środę o 13:00. Mateusz L. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności, a Natasza A. na 10 miesięcy. Wyrok jest nieprawomocny.
Według prokuratury nie ma wątpliwości, że Mateusz L. chciał zabić. Tłumaczenie, że działał w obronie własnej, że bał się ataku ze strony Mariusza S. przeczą według oskarżenia dowodom i zeznaniom m.in. współoskarżonej Nataszy A., która od początku mówiła, że 27-latek nie miał podstaw, by obawiać się współbiesiadnika. Obecność krwi 50-latka na odzieży oskarżonego także przemawia na niekorzyść tego drugiego, podobnie jak jego DNA na młotku, którym zadawano ciosy zmarłemu. - Działał on z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia pokrzywdzonego. Świadczą o tym dowody wyraźnie wyeksponowane przez biegłych z zakresu medycyny sądowej: posługiwanie się narzędziem w postaci młotka skierowanego nie częścią obuchową, lecz częścią tnącą, czyli rombem - co wskazuje na bardziej penetrujące działanie narzędzia w struktury tkanek kostnych i miękkich. Bardzo duża siła użyta przy zadawaniu uderzeń nie pozostawia złudzeń co do skutków, jakie chciał osiągnąć sprawca – mówił prokurator Michał Urbaniak. - Oskarżony w swoim działaniu przejawiał znaczna agresję, zadał pięć ciosów z dużą siłą, godząc w newralgiczne dla ludzkiego życia elementy anatomii
Dodatkowo na niekorzyść Mateusza L. przemawia jego uzależnienie od leków psychotropowych, których nadużywał podobnie jak alkoholu. I był już karany, a do zbrodni doszło zaledwie kilka dni po opuszczeniu przez niego aresztu. Dlatego prokurator zażądał dla 27-latka dożywotniego pozbawienia wolności. Sam oskarżony chciał wyroku – podobnie jak jego obrona - adekwatnego do popełnionego czynu. Podkreślił, że młotek, którym zadał ciosy wcześniej wyrwał z ręki Mariuszowi S. – Nie jest tak, że wziąłem ten młotek jak Mariusz leżał czy spał. On szedł w moją stronę z tym młotkiem, odepchnął Nataszę, za mocno zareagowałem, ale przyznaję się do tego, że go za mocno pobiłem, co skutkowało jego śmiercią – tłumaczył oskarżony.
Dla Nataszy A., u której odbywała się zakończona tragedią libacja, prokurator zażądał roku pozbawienia wolności. Mimo że kobieta zacierała ślady zbrodni i początkowo kłamała, to już w sądzie jej logiczne zeznania pomogły w ustaleniu przebiegu zdarzenia. - Najbardziej bulwersujące wydaje się wyniesienie pokrzywdzonego do zimnego pomieszczenia w stanie ciężkiego pobicia w warunkach niewątpliwe eskalujących jego agonię – dodał prokurator.
Kobieta, mówiąc, że ma chorą matkę, którą musi się opiekować, prosiła o uniewinnienie.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze