Hokejowy wynik świadczy o tym, że obie drużyny postawiły zdecydowanie na ofensywę. Już w pierwszych 11. minutach kibice zobaczyli trzy gole, a przed półmetkiem rywalizacji aż siedem. W sumie padło aż dziesięć bramek, co nawet w przypadku sparingu jest nie lada wyczynem.
Worek z golami rozwiązał najlepszy strzelec ŁKS-u Ievhen Radionow, który trafiał w 2. i 7. minucie. Na te wydarzenia odpowiedział Konrad Chojnacki, który wykorzystał nieporozumienie pomiędzy obrońcą a bramkarzem rywali. Potem kaliszanie znów przysnęli przy stałych fragmentach gry i było 4:1. Jeszcze przed przerwą zdołali jednak złapać kontakt. W 41. minucie po dograniu Łukasza Żeglenia sprytem wykazał się Błażej Ciesielski, a 120 sekund później pierwszy z wymienionych pewnie wyegzekwował „jedenastkę”.
Drugą połowę od niefortunnej interwencji zaczął Marcin Lis, który przelobował wychodzącego z bramki Oskara Pogorzelca, zaliczając „samobója”. Kilka chwil później składną akcję gospodarzy sfinalizował Łukasz Zagdański i sytuacja KKS-u znacząco się pogorszyła. Podopieczni Piotra Morawskiego robili jednak wszystko, by przynajmniej zmniejszyć rozmiary porażki. W efekcie gola ustalającego wynik na 6:4 zdobył w 65. minucie Michał Grzesiek, celnie główkując po centrze Roberta Tunkiewicza.
(mso), fot. ŁKS Łódź
***
ŁKS Łódź – KKS Kalisz 6:4 (4:3)
Ievhen Radionow 2, 7, Kamil Juraszek 27, Patryk Bryła 32, Marcin Lis 55 sam, Łukasz Zagdański 61 – Konrad Chojnacki 11, Błażej Ciesielski 41, Łukasz Żegleń 43 karny, Michał Grzesiek 65
KKS: Pogorzelec (55 Osuch) – Palat (65 Maciejewski), Gawlik, Lis, Grabowski (70 Matczak) – Chojnacki, Domagalski (60 Tunkiewicz), Kowalski (30 Grzesiek, 80 Kieliba), Tunkiewicz (46 Stojczew), Ciesielski (70 Matuszewski) – Żegleń (46 Jankowski)
Napisz komentarz
Komentarze