Zmagania ligowe kaliszanie wznowili po czterotygodniowej przerwie. Rewanżowy mecz z LKPS-em, którego w pierwszej rundzie pokonali w hali przy Łódzkiej 3:1, miał otworzyć przed nimi drogę do czołowej czwórki rozgrywek i lepszego rozstawienia przed fazą play-off. Niestety z sobotniego wyjazdu wrócili na tarczy, choć wcale tak być nie musiało, bo mimo że nie zdobyli żadnego seta, to o dominacji rywali absolutnie nie było mowy.
– Zdecydowanie brakowało nam gry w ostatnich tygodniach. Brak rytmu meczowego był wyraźnie widoczny. Do tego mieliśmy problemy kadrowe, bo z różnych względów, czy to kontuzji, czy wyjazdów, nie mogliśmy trenować w pełnym składzie i poukładać sobie pewnych spraw tak, jak to sobie zaplanowaliśmy. Kluczowym elementem było w sobotę rozegranie. Graliśmy tylko jednym rozgrywającym i to w dodatku rezerwowym, bo Paweł Zych wchodził do tej pory z ławki, rywale zaś mieli dwóch nowych zawodników na tej pozycji, którzy się uzupełniali. My takiego pola manewru nie mieliśmy. Nie ustrzegliśmy się też błędów, zresztą podobnie jak rywale, tyle że w końcówkach setów górę wzięło ich większe doświadczenie – powiedział nam trener Mariusz Pieczonka.
Jeśli chodzi o doświadczenie w szeregach ekipy z Borowna, to mowa przede wszystkim o Robercie Szczerbaniuku. Utytułowany środkowy, wielokrotny reprezentant Polski mocno dał się we znaki kaliskiej drużynie. Zwłaszcza w ostatnich fragmentach drugiej partii. MKS prowadził wtedy 23:19, ale potem zupełnie nie poradził sobie z zagrywką najbardziej doświadczonego na parkiecie gracza i przegrał na przewagi 26:28. W pierwszym secie również zabrakło odrobiny szczęścia, bo gospodarze wygrali go 26:24. W trzecim, przegranym do 18, tylu emocji już nie było. – Jeszcze na początku trzeciego seta prowadziliśmy 2-3 punktami, ale w pewnym momencie nasza gra siadła totalnie i już nie daliśmy rady się podnieść. Na pewno te dwa pierwsze sety miały na to spory wpływ. Szkoda, bo tą porażką trochę pokomplikowaliśmy sobie sytuację w tabeli – przyznaje nam trener Pieczonka.
Sobotnia przegrana sprawia, że widoki na awans w tabeli przed fazą play-off są mocno zawężone, aczkolwiek pozostały jeszcze dwie kolejki, w których wiele może się jeszcze wydarzyć. Szósty obecnie MKS traci do czwartych rezerw Skry Bełchatów cztery punkty, a spotka się z nimi w ostatniej serii zaplanowanej na 17 marca. Wcześniej, bo już 3 marca, kaliska drużyna podejmie niżej notowane Caro Opoczno.
Michał Sobczak
***
Wkręt-Met LKPS Borowno – Energa MKS Kalisz 3:0 (26:24, 28:26, 25:18)
Energa MKS: Zych, Pytlarz, Porada, Telega, Lipa, Pluto oraz Kaczmarek (l), Ozdowski, Nawrot
Napisz komentarz
Komentarze