Jeszcze parę tygodni temu wydawało się, że stołeczna drużyna na tyle złapała formę, że nie da sobie wydrzeć prowadzenia przed play-off’ami. Zwłaszcza że piastujące pozycję liderek przez kilkanaście kolejek kaliszanki pogubiły po drodze trochę punktów. Tymczasem na kolejkę przed końcem fazy zasadniczej znów wszystko jest możliwe. Siatkarki Energi MKS tracą do warszawianek tylko dwa oczka, a w ostatniej serii grają z niżej notowanym beniaminkiem Uni Opole, podczas gdy drużyna Wisły podejmie pogromczynie mistrzyń Polski w rozgrywkach pucharowych, niepokonaną w tym miesiącu Radomkę Radom. Wygrana zespołu z Kalisza za trzy punkty i porażka teamu ze stolicy to warunki, jakie muszą się ziścić, by to ekipa z grodu nad Prosną finiszowała na szczycie.
– Wszystko się może jeszcze zdarzyć. Radomka pokazała, że potrafi wygrać z Chemikiem Police, czyli mistrzem Polski, więc być może w ostatniej kolejce znów sprawi niespodziankę. Przede wszystkim trzeba jednak zrobić swoje – mówi nam trener Mariusz Wiktorowicz.
Beniaminek z Opola nie zachwyca, wygrał w tym sezonie tylko cztery mecze i wkrótce czeka go walka o pierwszoligowy byt. Nie oznacza to jednak, że grając na półgwizdka można z tym zespołem łatwo sobie poradzić. Boleśnie przekonały się o tym wspomniane siatkarki z Radomia, które pod koniec stycznia nie ugrały na parkiecie przeciwniczek żadnego seta.
– Ten mecz, jak każdy inny, chcemy wygrać za trzy punkty. Musimy od samego początku zagrać swoją siatkówkę, być zdeterminowanym i pilnować swoich zadań. Wtedy wynik będzie dla nas korzystny – podkreśla trener Wiktorowicz.
Środowy mecz w Opolu rozpocznie się o godzinie 17:00. Początek spotkania Wisły z Radomką zaplanowano na godzinę 20:00.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze