Przed rozpoczęciem prac remontowych w kościele, a zatem jeszcze przed postawieniem rusztowań, do kościoła weszli konserwatorzy i wykonali tzw. odkrywki, które jeszcze nie zapowiadały żadnych rewelacji. Dopiero bardziej zaawansowane prace na wysokościach objawiły część postaci, najpierw dłonie, potem twarz… Kiedy odkryto większą część malowidła gwardian Waldemar Ułanowicz orzekł, że jest to wizerunek św. Józefa, ponieważ franciszkanie opiekuna Świętej Rodziny uważali za swego patrona. Znawcy, wśród których był także dr Jerzy Domasłowski z Instytutu Historii Sztuki, uważają jednak, że jest to św. Krzysztof z dzieciątkiem trzymanym na rękach.
Dlaczego św. Krzysztof, patron mostów, miast położonych nad rzeką (!), przewoźników, flisaków, podróżników, a obecnie kierowców widnieje na ścianie kościoła franciszkanów, na razie nie wiemy. Malowidło pochodzi prawdopodobnie z przełomu XIII i XIV wieku, więc ojciec gwardian przypuszcza, że zakonnicy raczej nie zlecili jego wykonania. Trzeba jednak pamiętać, że podobne wizerunki św. Krzysztofa spotykane są we Włoszech, a jednym z pierwszych franciszkanów, przybyłym do Kalisza wraz z Błogosławioną Jolentą i jej mężem Bolesławem Pobożnym, był Jan z Bolonii. Być może to kapelan księżnej zdradził w ten sposób upodobanie do włoskiego sposobu przedstawiania męczennika. To jednak tylko przypuszczenie, a wytłumaczenie może być zupełnie inne, wszak fundatorzy świątyni mieli prawo wybrać, który ze świętych widniał będzie na północnej ścianie prezbiterium. „Czy tak było?” – pyta sam siebie ksiądz Ułanowicz. „Nie wiemy. Wiemy, że św. Krzysztof jest patronem różnego rodzaju niebezpieczeństw. Czy o to chodziło fundatorom? Jak mówię, śmiejąc się do naszych pań konserwatorek, dowiemy się dopiero po śmierci, gdy staniemy u pana Boga i zapytamy samą Bł. Jolentę, dlaczego św. Krzysztof znalazł się u franciszkanów w Kaliszu”.
Gwardian Waldemar Ułanowicz
To wspaniałe odkrycie nie może spowolnić prac remontowych, ponieważ odbywają się one według ustalonego harmonogramu. Na razie malowidło zostało przez konserwatorów zabezpieczone, aby remontowy kurz nie pogorszył jego stanu. O dodatkowe pieniądze na renowację obrazu apelował na sesji rady miejskiej (1 marca) Tadeusz Skarżyński z PiS, podkreślając, że św. Krzysztof może stać się ważną atrakcją turystyczną Kalisza.
„Znaczenie tego odkrycia jest tym większe, że zostało dokonane właściwie przypadkowo” – powiedziała Beata Matusiak, Kierownik Delegatury w Kaliszu Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. „Po takich szeroko płaszczyznowych badaniach konserwatorskich, przed przystąpieniem do prac na ścianach, kawałek po kawałku - bo zaczęliśmy od 20 cm - zostało odkryte malowidło, które – ze wstępnego rozpoznania – okazało się chyba największym ze znanych malowideł w Polsce, a może i w Europie”. W tej chwili została odkryta cała postać bez stóp, a ze wstępnego rozpoznania toruńskich specjalistów w zakresie malarstwa średniowiecznego, którzy we wtorek (27 lutego) odwiedzili Kalisz, wynika, że prawdopodobnie jest to jedno z najstarszych malowideł. Aby to potwierdzić, potrzebne są dokładniejsze badania, pozwalające na rozpoznanie wielopłaszczyznowe i porównawcze.
Nie tylko data powstania i rozmiar są atutem malowidła, ale także jego poziom artystyczny. „Jest to bardzo dobrze namalowana postać, inaczej niż w malowidłach z tego okresu zachowanych choćby w Niemczech czy we Wrocławiu i Toruniu” – oceniła Beata Matusiak. „Idealnie zachowane zostały proporcje pomiędzy św. Krzysztofem a dzieciątkiem, a przecież w malarstwie średniowiecznym wygląda to inaczej” – dodała konserwator.
Rozpoczęła się procedura wpisu do rejestru zabytków, co umożliwi staranie się o pieniądze na dalsze, bardziej złożone, prace konserwatorskie. „W kościołach, czyli tam, gdzie przebywa dużo osób, które chcą wiedzieć, jak faktycznie to wygląda w całości, dochodzi raczej do znacznych rekonstrukcji. Jeśli potwierdzą się nasze wstępne wyniki badań, to – przynajmniej moim zdaniem – szkoda byłoby rekonstruować to malowidło. Należałoby je zachować w praktycznie niezmienionym stanie, tylko podkreślić, aby było czytelne. Mielibyśmy wtedy sto procent zachowanego oryginału i byłoby to cenniejsze, bo niewiele jest takich obiektów”.
Beata Matusiak, konserwator zabytków
Nie zapominajmy, że malowidło przedstawiające św. Krzysztofa nie jest jedynym cennym odkryciem z czasu remontów w kościele franciszkanów. W zeszłym roku znaleziono w nawie monetę, denar wenecki. To czwarta (po odkryciach w Elblągu, Kołobrzegu i Środzie Śląskiej) tego typu moneta znaleziona w Polsce, która – z naszej perspektywy - potwierdza, że Kalisz usytuowany był na trasie ważnego szlaku handlowego. Powierzchowne remonty, które podejmowano w najstarszej świątyni zakonnej w Kaliszu w latach 60. i 80 minionego wieku, sprawiły, że pod dwiema warstwami farb ukryte były również XIX-wieczne polichromie, które przedstawiają odbicie maswerku okien prezbiterium.
Na remont w Kościele OO. Franciszkanów w Kaliszu składają się w sumie trzy projekty, z których dwa, ministerialne – a zatem z wykorzystaniem pieniędzy z Unii Europejskiej - realizowane są w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Wnioski składała Diecezja Kaliska i obejmowały one ponad 30 kościołów, głównie drewnianych, ale także tych, które posiadają zabytkowe drewniane wyposażenie. W pierwszym, zakończonym w zasadzie pod koniec zeszłego roku, projekcie franciszkanie odrestaurowali drewnianą balustradę chóralną, cały prospekt organowy, słynną ambonę w kształcie łodzi, konfesjonały, barokowy krzyż wiszący w krużgankach i pasyjkę oraz część obrazów. W drugim etapie, dotyczącym również architektury drewnianej, prace skupione są na ławkach, stallach, stacjach Drogi Krzyżowej i części obrazów. Pierwszy etap kosztował 1,5 miliona złotych, drugi – niecały milion. Trzeci, największy projekt, obejmuje całe wnętrze kościoła - od sklepienia po posadzkę. Został on dofinansowany kwotą 8,7 miliona złotych z Urzędu Marszałkowskiego. Wkład własny do wszystkich trzech etapów zapewniło Miasto Kalisz, przeznaczając 2,5 miliona złotych. Franciszkanie do ostatniego projektu wnieśli również milion złotych.
Do renowacji zostanie jeszcze osiem ołtarzy w nawach bocznych. Finał obecnego remontu przewidywany jest na grudzień. Ksiądz Waldemar Ułanowicz, gwardian klasztoru oo. Franciszkanów, ma nadzieję, że pierwszą mszę świętą będzie sprawował w Boże Narodzenie.
R. Kuciński, zdj. autor i P. Jankowski
Napisz komentarz
Komentarze