Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Adopcyjna paranoja! "Wzięłam psa ze schroniska, śledzą mnie detektywi"

To nie koniec historii suki Telmy, którą w środę adoptowano z kaliskiego schroniska. Pies w środę pojechał ze swoją nową właścicielką do Warszawy i to wydawał się szczęśliwy koniec tej smutnej historii, ale w ślad za Anną Głuszką i Telmą, pojechali… prywatni detektywi. Właścicielka Telmy twierdzi, że nasłali ich pracownicy schroniska. Kierownik tej placówki wprost nie przyznaje się do wynajęcia detektywów i śledzenia osoby, która adoptowała zwierzę, ale mówi, że w tej sprawie podejrzewa, że warszawiance wcale nie zależy na dobru psa a na pieniądzach.
Adopcyjna paranoja! "Wzięłam psa ze schroniska, śledzą mnie detektywi"

To, w co przerodziła się historia z pozoru zwykłej i pożądanej przez wszystkich adopcji psa, jest wręcz nieprawdopodobne i kuriozalne. Dziś po południu zadzwoniła do nas Anna Głuszko, która w środę adoptowała psa z kaliskiego schroniska i poinformowała, że ją i jej nowego psa śledzą detektywi... wynajęci przez jednego z pracowników schroniska! Po co?

Procedury, procedury…

Najpierw przypomnijmy historię Telmy i Anny i cofnijmy się do niedzieli. Właśnie wtedy w schronisku pojawiła się Anna Głuszko z Warszawy. Chciała adoptować 10 – letnią sukę owczarka niemieckiego. Warszawianka należy do Stowarzyszenia Miłośników Owczarka Niemieckiego, jest też lekarzem. Telma trafiła do schroniska dwa tygodnie wcześniej. Jej stan zdrowia stale się pogarszał. Anna w schronisku usłyszała, że w niedzielę adopcji nie ma. Nie mogła też dowiedzieć się, co zwierzęciu dolega. Oczywiście można to wytłumaczyć regulaminem i przepisami, ale niegrzecznego, delikatnie mówiąc, podejścia pracownicy schroniska do chętnej do adopcji, niczym wytłumaczyć się nie da. Anna nie dała za wygraną. Wróciła do Kalisza w poniedziałek. Wtedy ustaliła, że pies będzie zdiagnozowany do środy i właśnie tego dnia będzie mógł pojechać z nią do nowego domu. Tak też się stało. Anna i Telma, która choruje na zapalenie wątroby,  pojechały do Warszawy.  

Podejrzenia kierownika

W czwartek rano Adam Wyszatycki, kierownik schroniska przysłał do naszej redakcji oświadczenie w tej sprawie, w którym czytamy między innymi: Zastanawia fakt, dlaczego chciano zabrać psa bez diagnostyki, skoro powoływano się na dbałość o zwierzęta? Wozimy na tomografie komputerowe, chemie, przy chorobach nowotworowych, konsultujemy na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu czy Wrocławiu i równocześnie łamiemy przepisy mające chronić zwierzęta? Wszystko to zastanawiające, włącznie z błyskawiczną, szeroko zakrojoną, akcją medialną.  – twierdzi lek. wet. Wyszatycki.

Chciała, by Telma spędziła swoje ostatnie chwile w godnych warunkach. Podejrzewana jest o najgorsze 

Anna Głuszko odpowiada, że w pełni dostosowała się do regulaminu schroniska i dopełniła procedury, jej chęć szybkiej pomocy wynikał z faktu, że być może godziny Telmy są już policzone,  a ona może zapewnić jej specjalistyczną opiekę. Nowa właścicielka zapomniała już o nieprzyjemnościach, jakie spotkały ją w Kaliszu. Ale schronisko nie dało o sobie zapomnieć.

Może być gorzej? Może

W czwartek w klinice dla zwierząt w podwarszawskim Legionowie, gdzie leczona jest Telma,  pojawiło się dwóch mężczyzn. Jak mówi Głuszko, panowie przedstawili się jako detektywi pracujący na rzecz kaliskiego schroniska. Weterynarzowi z kliniki mieli powiedzieć, że właścicielka psa jest podejrzana o to, że Telmę adoptowała, by organizować na nią zbiórki pieniężne i w ten sposób zarabiać.  Co, jak zapewnia nas Głuszko, jest obrzydliwym kłamstwem. – Adoptowałam Telmę, by jej pomóc, jeśli nie wyzdrowieć, to przynajmniej godnie umrzeć i spędzić ostatnie godziny czy dni życia w spokoju i w dobrej opiece.  Nigdy bym nie przypuszczała, że ktoś może mnie tak potraktować, nasyłać na mnie detektywów, to jest skandaliczna sytuacja- mówi nam warszawianka.

Czy to możliwe, by schronisko zatrudniło detektywów, by ci inwigilowali adopcyjnych właścicieli? Wydaje się nieprawdopodobne, ale takie pytanie wprost zadaliśmy Adamowi Wyszatyckiemu.  Stwierdził on, że jako kierownik schroniska nie zatrudniał detektywów, ale jako osoba prywatna korzysta z wszelkich możliwych i zgodnych z prawem metod, by upewnić się co do dalszych losów Telmy. Sam nie jest w stanie jechać do Warszawy, dlatego musiał skorzystać z pomocy innych, ale podkreśla, że jako osoba prywatna, a nie urzędnik miejski.

Wyłudzenie „na chorego pieska” ?

Czego obawia się Adam Wyszatycki? I o co podejrzewa Annę Głuszko? Kierownik twierdzi, że bardzo często ma do czynienia z następującym procederem: stowarzyszenie czy organizacja OPP wysyła po psa osobę prywatną. Ta adoptuje zwierzę. Później organizowana jest zbiórka pieniędzy, a wpłaty zasilają konto organizacji.  Wyszatycki chce się upewnić czy w tym przypadku właśnie tak nie jest.

Poważne zarzuty. Odpiera je świeżo upieczona właścicielka Telmy i zapowiada, że nie pozostawi tego bez adekwatnej odpowiedzi.

Promocja adopcji zwierząt po kalisku

W całej sprawie zadziwia determinacja Adama Wyszatyckiego, który jest w stanie zrobić wiele, jak sam twierdzi, dla dobra zwierząt. Jednak gdyby swoją energię skupił na uporządkowaniu spraw kadrowych i organizacyjnych w podległym sobie schronisku, a konflikty w nim między wolontariuszami a pracownikami rozwiązywał z równym uporem, co śledziąc adoptujących,  skutki jego pracy byłyby lepsze.

Dobro zwierząt jest najważniejsze, ale czy cel zawsze uświęca środki? Schronisko i wolontariusze, choć każdy na swój sposób, robią wiele na rzecz promocji adopcji. Kto jednak zdecyduje się na wzięcie psiaka z tego miejsca, mając z tyłu głowy myśl, że za chwilę on i jego pies mogą być śledzeni?

M. Spętany, fot. autor, Schronisko dla Zwierząt w Kaliszu


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
pochmurnie

Temperatura: 21°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1010 hPa
Wiatr: 20 km/h

OSTATNIE KOMENTARZE
Autor komentarza: MaciekTreść komentarza: Ktoś powinien za to mocno beknąć. Ten człowiek mógł by żyć gdyby ktoś miał nieco rozsądku w głowieData dodania komentarza: 25.09.2024, 12:50Źródło komentarza: Był w szpitalu i zaginął. Znaleziono jego ciałoAutor komentarza: BezrobotnyTreść komentarza: Od 3 lat nie ma tygodnia żebym nie śledził ogłoszeń o pracę czy na olxie, czy Powiatowym Urzędzie Pracy i nigdy z hurtowni Jot - Ł nie było żadnych ogłoszeń. Nawet kiedy jeszcze mieścili się na giełdzie przy Częstochowskiej, pytałem się kierowniczki (blondynki w średnim wieku z doklejonymi rzęsami) o pracę, ona z taką bezwzględną miną odpowiedziała mi: ,,Nie szukamy nikogo do pracy"...! Tyle w temacie pracy w tej hurtowni :(Data dodania komentarza: 25.09.2024, 12:41Źródło komentarza: Już otwarte! „Nowe miejsca pracy i nowa lokalizacja”Autor komentarza: klaTreść komentarza: 27 latek to akurat u nich wiek poborowy a on jest niezwykle odważny skoro kompletnie zalany zasiadł za kierownicę.Z artykułu wynika że młoda kobieta nie odniosła większych obrażeń gdyż do dziś mam w oczach widok wyrzuconej w powietrze na kilka metrów 21-lat w Legnicy.Tam rodak tego pijaka mając 2 aktywne zakazy uciekał przed policją.Trzeba w szybkim tempie zmienić prawo bo do 12 lat za zabicie człowieka w wypadku to zdecydowanie za mało! Tego skazać,zakazać na 10 czy 20 lat wjazdu do stery Schengen i odesłać do ojczyzny; ponoć mają braki w armatnim mięsie a polski podatnik nie będzie sobie żył wypruwał za takich "cwaniaczków".Data dodania komentarza: 25.09.2024, 12:33Źródło komentarza: Pijany potrącił młodą kobietę. Obcokrajowiec zatrzymanyAutor komentarza: Osiołek toruńskiTreść komentarza: Wygląda na nękanie i tyle.... Porządny obywatel z zagranicy.Data dodania komentarza: 25.09.2024, 10:46Źródło komentarza: Pijany potrącił młodą kobietę. Obcokrajowiec zatrzymany
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
Reklama