Lekarz nie przyznawał się do winy. Jednak sąd uznał, że złe podanie krwi 45-letniemu pacjentowi to wina lekarza. - Będąc odpowiedzialnym za identyfikację biorcy krwi i kontrolę dokumentacji przed przetoczeniem w obecności pacjenta oraz za zabieg przetoczenia, dokonał sprawdzenia krwi na konsoli bez obecności pacjenta – czytała wyrok sędzia Małgorzata Zimorska-Abdullaev. - Następnie nie dokonując identyfikacji pacjenta, wbrew przepisom, pielęgniarka samodzielnie, ale za jego wiedzą i przyzwoleniem podłączyła i przytoczyła niezgodny grupowo preparat krwinek czerwonych przeznaczony dla innego pacjenta w czasie powyżej 30 minut od dostarczenia, co spowodowało wystąpienie ciężkiego powikłania poprzetoczneniowe w postaci ostrego odczynu hemolitycznego z ostrą niewydolnością nerek oraz skazą krwiotoczną tj. chorobą zagrażającą życiu.
Lekarz został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Przez rok nie może też wykonywać wyuczonego zawodu, a wdowie po 45-letnim pacjencie, który zmarł w wyniku powikłań po przetoczeniu nieprawidłowej grupy krwi musi wypłacić 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia. – Dla rodziny najważniejsze było stwierdzenie winy lekarza, a wcześniej pielęgniarki – powiedział po wyroku Damian Grzeszczyk, oskarżyciel posiłkowy. - Lekarzom powierzamy nasze życie i zdrowie i ten wyrok, miejmy nadzieję, będzie przestrogą dla tych, którzy zajmują się naszymi bliskimi. Ich zdrowiem i życiem. Skala zaniedbań i naruszeń na oddziale wewnętrznym, co podkreślono, było ogromna, a my jako obywatele powinniśmy mieć nadzieję, że te zaniedbania zostały naprawione.
Obrona wyroku nie chciała komentować, ale już zapowiedziała apelację.
Pielęgniarka, która bezpośrednio podała preparat krwi niezgodny z grupą krwi 45-letniego pacjenta została skazana w ubiegłym roku na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i roczny zakaz wykonywania zawodu oraz 3 tysiące kary nawiązki. Kobieta przyznała się do winy.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze