Byli wśród nich między innymi trzecioklasiści kaliskiego Liceum im. Mikołaja Kopernika. W sali legendarnego obrońcy Jasnej Góry o. Augustyna Kordeckiego młodzi ludzie spotkali się z dziennikarzem, publicystą, a dla niektórych przede wszystkim celebrytą, Szymonem Hołownią. - Nie mam takiego wrażenia, że ja jestem autentycznym chrześcijaninem; jestem raczej człowiekiem, który w swoim chrześcijaństwie pewne rzeczy próbuje odkrywać, przeżywać - po drodze zauważać i dzielić się tymi odkryciami z innymi. Idę drogą. Co widzę, o tym mówię. Staram się w jakiś sposób wyciągać wnioski. I to chyba cała filozofia mówienia o chrześcijaństwie dzisiaj - mówił.
Według Hołowni dla młodości perspektywa kresu życia wydaje się dość odległa. - Pamiętam ze swojej młodości, że jak się jest młodym, to człowiekowi się wydaje, że ma nieograniczony czas. Z wiekiem zaczynasz sobie uświadamiać, że tego czasu jest całkiem policzalna ilość i że jest go nawet mniej, niż nam się czasem wydaje. I że to ma całkiem pewny koniec. Ale nie wiem, czy to jest w ogóle do wgrania w młode umysły, że ta świadomość końca wcale nie musi być depresją czy może nie być depresjogenna. Ale może być wprost związana ze wzrostem apetytu na życie, bo jeżeli czasu jest mało, to masz w sobie jeszcze więcej powera, żeby ten czas wykorzystać jak najlepiej - wycisnąć z niego, co się da... Na Maksa – dodał.
Hołownia jest autorem jedenastu książek z dziedziny popteologii spraw społecznych. Założył dwie fundacje - działa w pięciu krajach Afryki, opiekując się m.in. pacjentami hospicyjnymi w Rwandzie, dziećmi z chorobą głodową Demokratycznej Republiki Konga, trędowatymi w Togo. Finansuje też szkołę w Monte Ssori w Beninie i rolnicze projekty w Burkina Faso.
Jest regularnym felietonistą wielu tygodników i miesięczników, mówcą motywacyjnym; głosi rekolekcje. Wielokrotnie nagradzany za działalność dziennikarską i charytatywną.
Witold Torbiarczyk, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze