Paweł D. nie przyznaje się do winy. Mężczyzna odmówił też składania zeznań. Grożą mu 3 lata pozbawienia wolności. A oskarżony jest o znęcanie się nad zwierzętami przez kilkanaście miesięcy. - Utrzymywał je w niewłaściwych warunkach bytowania, w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa, co spowodowało liczne obrażenia zewnętrzne i wewnętrzne zwierząt – mówi o zarzutach, jakie usłyszał 59-latek Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. – Mężczyzna nie zapewnił im również wystarczającej ilości pokarmu i wody, doprowadzając je do stanu skutkującego zaburzeniami metabolicznymi, a także nie zapewnił im odpowiedniej ilości ruchu oraz opieki weterynaryjnej, gdzie w przypadku dwóch koni, przy użyciu pasów uniemożliwiających jakikolwiek ruch, zmuszał je do przebywania w nienaturalnej pozycji.
Informacja o koniach przetrzymywanych w fatalnych warunkach, głodzonych, zamkniętych w boksach, unieruchomionych pasami i brodzących we własnych odchodach dotarła do członków stowarzyszenia 31 grudnia 2016 roku. Relacja osoby zgłaszającej była przerażając. Jednak widok, jaki zastało „Pogotowie dla zwierząt” jeszcze bardziej wstrząsający. - Po wejściu na posesję okazało się, iż w pomieszczeniach gospodarczych znajdują się cztery konie. Dwa z nich przywiązane są pasami – jeden do bramy w boksie, drugi stoi na korytarzu i także nie może się ruszyć. Odplątywanie go zajęło nam sporo czasu. W kolejnych dwóch boksach, już bez pasów, stały dwa inne konie. Stan tych zwierząt był bardzo zły, wszystkie były w kondycji głodowej. Podjęliśmy decyzję o odbiorze zwierząt, ale Paweł D. wraz ze swoją małżonką cały czas utrudniali akcję, próbując przepłoszyć zagłodzone zwierzęta. Okazało się, iż martwe konie wywieziono do utylizacji wcześniej, kilka godzin przed naszą interwencją – relacjonowały osoby, które ratowały konie.
Mężczyzna w momencie interwencji był pod wpływem alkoholu. Miał 1,5 promila w wydychanym powietrzu. Doszło nawet do szarpaniny między nim a interweniującymi animalsami, których bronić musiała policja.
AW, zdjęcia Stowarzyszenie „Straż dla zwierząt” w Trzciance
Napisz komentarz
Komentarze