Dla kaliskiej siódemki był to drugi mecz z rzędu z przeciwnikiem, który regularnie uczestniczy w europejskich pucharach. Zarówno w czwartkowym sparingu z MOL-Pick Szeged, jak i piątkowym boju z Motorem Zaporoże w ramach ćwierćfinału turnieju Szczypiorno Cup podopieczni Pawła Ruska pokazali dobry handball. Zabrakło tylko wyniku. – Jestem bardzo zadowolony z zespołu. Naprawdę chłopacy wznieśli się na wyżyny. W ataku pozycyjnym piłka chodzi już bardzo szybko i praktycznie wszystkie zagrywki wykonujemy pewnie. Co ważne, łatwo dochodzimy do pozycji rzutowych. To na pewno cieszy – podkreśla szkoleniowiec.
Mistrzowi Ukrainy jego podopieczni deptali po piętach przez pełną godzinę. Do tego stopnia, że omal nie doprowadzili do serii rzutów karnych, która wyłoniłaby półfinalistę. I kto wie, czy by do niej nie doszło, gdyby rozjemcy tego spotkania inaczej ocenili nieprzepisowe zagranie gości w ostatniej akcji meczu. Faul na Dzianisie Kryckim zakończył się podyktowaniem rzutu wolnego, choć obecność w kole dwóch obrońców gości mogła kwalifikować to przewinienie na rzut karny. – Uważam, że zdecydowanie to powinien być rzut karny dla naszego zespołu – nie ma wątpliwości trener Rusek. – Obejrzałem tę akcję raz jeszcze na filmie, na którym widać, że dwóch rywali było w polu bramkowym. To oznacza ewidentny rzut karny. Gdyby został podyktowany i przez nas wykorzystany, to mecz powinien zakończyć się remisem – dodaje.
W ekipie z Zaporoża zagrało dwóch reprezentantów Polski – Mateusz Kus i Paweł Paczkowski. Po jednym z sześciu trafień tego drugiego ich ekipa odskoczyła na pięć minut przed przerwą na 14:10. I była to najwyższa przewaga gości, która powtórzyła się jeszcze w drugiej połowie. Kaliszanie umiejętnie jednak tę stratę odrabiali. W pierwszej części odpowiedzieli serią czterech bramek z rzędu (14:14), w drugiej zaś trzech (24:24). I nawet gdy na trzy minuty przed syreną oznajmiającą koniec meczu znów obie drużyny dzielił dystans trzech goli, nie wszystko było stracone. – Pierwszy kwadrans nie ułożył się po naszej myśli, ponieważ trzykrotnie graliśmy w osłabieniu, w tym raz podwójnym. Ale później opanowaliśmy sytuację, doszliśmy do przeciwnika, który kontrolował spotkanie 2-3 bramkami. Co ważne, ustabilizowaliśmy obronę i poradziliśmy sobie z obrotowym rywali, który narobił nam sporo szkód. Ostatnie dziesięć minut to praktycznie bramka za bramkę i cóż, pozostał niedosyt – podsumował Paweł Rusek.
Kaliszanom nie udało się zatem wejść do czołowej czwórki Szczypiorno Cup. W sobotę o 13:00 zmierzą się z Azotami Puławy. Zwycięzca tego spotkania zagra w niedzielę o piąte miejsce w turnieju, przegrany zaś o siódme.
Czwartkowa potyczka MKS-u z Motorem poprzedzona została oficjalnym otwarciem jubileuszowej piątej edycji Szczypiorno Cup. Na parkiecie Areny zaprezentowali się wszyscy uczestnicy zawodów, w tym gościnnie występujący mistrzowie Węgier. W trakcie tej uroczystości uhonorowano organizatorów turnieju - Daniel Pawlak i Krzysztof Walczak odebrali z rąk prezydenta Kalisza Grzegorza Sapińskiego odznaki honorowych przyjaciół miasta, zaś Edward Prus, tuż przed meczem z udziałem kaliskiego zespołu, dokonał symbolicznego pierwszego podania.
Michał Sobczak
***
Energa MKS Kalisz – Motor Zaporoże 28:29 (14:15)
Energa MKS: Zakreta, Padasinow – Krycki 6, Drej 5, Pilitowski 4, Bałwas 3, Szpera 3, Adamski 2, Misiejuk 2, Piotr Adamczak 1, Kniaziew 1, Wojdak 1, Bożek, Grozdek.
Kary: 14. min. Czerwona kartka: Paulo Grozdek (39. min, za faul). Rzuty karne: 2/2.
Wyniki pozostałych piątkowych meczów:
Orlen Wisła Płock – Zagłębie Lubin 30:25 (18:12)
Azoty Puławy – Górnik Zabrze 23:30 (13:17)
PGE Vive Kielce – MMTS Kwidzyn 34:17 (18:7)
Harmonogram sobotnich meczów:
11:00 Zagłębie Lubin – MMTS Kwidzyn (o miejsca 5.-8.)
13:00 Azoty Puławy – Energa MKS Kalisz (o miejsca 5.-8.)
15:00 PGE Vive Kielce – Orlen Wisła Płock (półfinał)
17:00 Górnik Zabrze – Motor Zaporoże (półfinał)
Napisz komentarz
Komentarze